Krótkie paznokcie, jasna odzież robocza, nakrycie głowy zasłaniające włosy, czyste ręce, bieżąca woda - takie warunki będą musieli spełniać bacowie wytwarzający tradycyjne regionalne sery.
Unia Europejska zgodzi się na wyrabianie przez polskich górali oscypków i innych serów regionalnych, ale pod ostrymi warunkami. "Życie Warszawy" dotarło do - uwzględniającego unijne standardy - projektu rozporządzenia ministra rolnictwa w sprawie wymagań weterynaryjnych przy produkcji redykołki, bryndzy, buncu, żentycy i oscypka.
Wyroby te produkowane są od wieków przy użyciu naturalnych metod i receptur, co wywołuje kontrowersje. Unia Europejska już wcześniej chciała narzucić góralom bardziej współczesne metody produkcji. Były minister rolnictwa Jarosław Kalinowski wydał nawet w 2002 r. rozporządzenie, które oznaczało w praktyce przerobienie bacówek w małe mleczarnie. Miały być wyposażone w zmywalne ściany i naczynia z nierdzewnej stali.
Obecny projekt rozporządzenia nie jest tak radykalny, dopuszcza drewniane pomieszczenia produkcyjne. Konieczność doprowadzenia do nich bieżącej ciepłej i zimnej wody może jednak spowodować, że część baców zrezygnuje z wytwarzania serów.
Jan Janczy, szef Regionalnego Związku Hodowców Owiec i Kóz z Nowego Targu, przekonuje jednak, że taka naturalna selekcja jest potrzebna. - Kto się nie potrafi dostosować, trudno - wypadnie z gry. Niektórzy bacowie zresztą, nie czekając na nowe przepisy, doprowadzili sobie bieżącą ciepłą i zimną wodę i mają nawet prysznice. Jeśli będziemy mieć jakieś zastrzeżenia do projektu, to bardzo niewielkie. Takie regulacje są potrzebne, chodzi przecież o produkcję żywności. Mamy XXI wiek - przekonuje.
Dopiero zapoznałem się z projektem, ale pierwsze wrażenie jest pozytywne. Przede wszystkim nie widzę zapisów, które nakazywałyby w obiektach pasterskich kłaść kafelki na ściany. O to walczyliśmy. A wymagania higieniczno-sanitarne? Bacowie sami się o to starają, bo inaczej ich produkty by się psuły - zapewnia Andrzej Skupień, wicestarosta powiatu tatrzańskiego.