Być może producenci mleka i mięsa nie będą mieli szans sprawdzić się na unijnym rynku. Z polskimi wyrobami nikt ich tam nie wpuści.
Prezes Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Szprotawie Zdzisław Fitzner na
dostosowanie swojego zakładu do wymogów unijnych wydał już 400 tys. zł. 100 tys.
na budowę nowych szatni dla personelu i 300 tys. na modernizację hal
produkcyjnych, budowę podjazdów pod rampy i zadaszenia. To 30 proc. tego, co
musi zrobić do 2006 r. Taki okres na dostosowanie się Unia Europejska wyznaczyła
zakładom będącym w klasie B2.
Sprzedajemy swoje punkty odbioru mleka
i stąd mamy pieniądze na inwestycje – wyjaśnia prezes. – Czeka nas
jeszcze m.in. zakup maszyn i urządzeń. Sam pasteryzator do mleka i śmietany
kosztuje 250 tys. zł.
Aluminiowe drzwi
Zbigniew Motyka,
właściciel zakładu przetwórstwa mięsnego we Wrzesinach, prace remontowe prowadzi
od trzech lat. Wydał 400 tys. zł. Zamontował 50 drzwi z aluminium (wymóg Unii),
jedne kosztują 1.500 zł. Jego zakład jest w kategorii B1, więc musi być gotowy
na 1 maja 2004 r.
Została mi do zrobienia klimatyzacja,
wentylatory – mówi Z. Motyka. – Na zakup maszyn potrzebuję ok. 500 tys.
zł. Staram się o dofinansowanie z Sapardu.
Lekarz weterynarii
przyjeżdża regularnie do zakładu i kontroluje, czy remont nie wpływa negatywnie
na produkcję wyrobów. Codziennie trzeba solidnie posprzątać, ubrania robocze
muszą być uprane, pojazdy dowożące towar dezynfekowane.
Będą się
łączyć
W woj. lubuskim są 62 takie zakłady jak Z. Motyki. Jeśli nie
zdążą z pracami remontowymi i wymianą maszyn do dnia, w którym Polska stanie się
oficjalnie członkiem Unii, zostaną zamknięte do czasu, aż się dostosują do
wymogów.
Z mojego rozeznania wynika, że do maja zdąży ok. 70 proc.
firm – mówi Stanisław Hałabura, zastępca dyrektora ds. Sapardu w lubuskim
oddziale regionalnym Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w
Zielonej Górze.
Przygotowując się do unijnej konkurencji, właściciele
niektórych mleczarni myślą o tym, żeby się połączyć.
Silny partner
byłby zbawieniem dla średniego przedsiębiorstwa – tłumaczy prezes Z.
Fitzner. – Naszym rynkiem zainteresowana jest niemiecka firma Müller. Mogą
skupować mleko od gospodarstw lub od nas. Jeśli wybiorą ten pierwszy wariant,
dla nas nie będzie mleka i trzeba będzie zakłady zamknąć. Większym i silnym
mleczarniom będzie łatwiej.
Zrezygnuje z kefiru
Jak
swoją przyszłość w Unii Europejskiej widzą lubuscy
przedsiębiorcy?
Zawężę produkcję – zapowiada Z. Fitzner z
mleczarni w Szprotawie. – Nastawię się na sery twarde, śmietanę i mleko.
Teraz produkuję też serki homogenizowane i ziarniste oraz
kefiry.
W ogóle nie mam zamiaru konkurować na unijnym rynku
– zdradza Z. Motyka z Wrzesin. – Wystarczy mi krajowy
odbiorca.
Radzę panu Motyce rozważyć eksport produktów
regionalnych na rynek niemiecki – dodaje S. Hałabura. – Niemcy lubią
swojskie, polskie wyroby.