Rosnące zyski ze sprzedaży serów dojrzewających, mleka w proszku czy masła - to bilans spółdzielni mleczarskich po ostatnich sześciu miesiącach. Spadają jednak ceny mlecznej galanterii - jogurtów, kefirów, śmietany czy serków. I choć w sklepie spadek cen nie jest widoczny, mleczarnie już dziś martwią się o swoją sytuację ekonomiczną w najbliższej przyszłości.
Branża mleczarska jest dziś chyba jedną z nielicznych gałęzi przemysłu rolno-spożywczego należących do rodzimego kapitału. Gros zakładów to spółdzielnie mleczarskie zrzeszające rolników. Ostatnie lata były dla nich czasem intensywnych inwestycji i zwiększania asortymentu, o czym możemy się przekonać praktycznie w każdym sklepie. Okazuje się jednak, że biedniejące społeczeństwo zjada coraz mniej nabiału. Coraz rzadziej sięgamy po jogurty, kefiry czy śmietanę. Spadający popyt nie idzie w parze ze spadkiem cen. Rosną bowiem koszty produkcji.
W konsekwencji w najtrudniejszej sytuacji znalazły się mleczarnie, które produkują głównie na rynek krajowy. Dziś najwyższe dochody mają mleczarnie eksportujące mleko w proszku, sery dojrzewające, a także masło. Zdaniem wiceprezesa Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich Waldemara Brosia, eksport to szansa rozwoju dla całego sektora. Prezes Spółdzielni Mleczarskiej Maćkowy Teresa Krystman nie ukrywa, że zamówień na eksport produktów z gdańskiej mleczarni nie brakuje. Problemem jest jednak czas transportu galanterii, która ma zbyt krótki termin ważności. Dlatego na eksport trafiają produkty, które bez problemu można wysyłać za granicę.
Dodatkowo dochodzi problem cen mleka, jakie przekładają się na dochody rolników. Średnio wzrosły one o 20 proc., cały czas jednak w kraju są duże dysproporcje. Niektóre mleczarnie płacą za litr nawet po 1,30 zł, natomiast inne po 0,70 zł. Powód? Mleczarze tłumaczą, że nie wszystkie mogą sobie pozwolić na jednakowy wzrost cen. - Decyduje klient i jego siła nabywcza - mówi przedstawiciel KZSM. Z pewnością decydujący wpływ ma reklama. A reklam, jeśli chodzi o mleko czy maślankę, jak na lekarstwo. Waldemar Broś wskazuje na to, że tylko w pierwszym półroczu branża piwna przeznaczyła na promocje swych produktów ok. 300 mln zł, a mleczarska 7-7,5 mln zł.
Coraz mniej jest krów, od których mleko przeznaczane jest na samo zaopatrzenie gospodarstw. Ocenia się, iż dziś w taki sposób wykorzystuje się około 4 mld litrów, do skupu trafia około 7,2 mld litrów. Z 350 tys. mleczarskich gospodarstw aż 30 tys. produkuje połowę mleka trafiającego do skupu. Jest to 3,5-3,6 mld litrów mleka. Eksperci przewidują, że w przyszłym roku skup jeszcze wzrośnie.
Cały czas trwa też proces dostosowania zarówno gospodarstw, jak i samych zakładów do unijnych norm. Dziś blisko 210 zakładów spełniło postawione wymagania. Około 144 zakładów zakończenie procesu dostosowania ma jeszcze przed sobą. Termin upływa za dwa lata. Już dziś wiadomo, że wyśrubowanych norm nie spełniło blisko 130 firm.