Nieco ponad miesiąc zostało rolnikom, którzy hodują krowy, na uzyskanie tzw. kwot mlecznych. Nieprzekraczalny termin mija wraz z końcem października. Już teraz wiadomo, że znaczna część rolników nie zdąży. Jeśli nie uzyskają kwoty mlecznej, to do kwietnia przyszłego roku nie będą mogli oddawać mleka do mleczarni.
Rolnicy w powiecie olkuskim posiadają łącznie 8,4 tys. sztuk bydła. Większość to krowy mleczne, jedynie część stanowi bydło rzeene. Na terenie powiatu nie ma żadnej spółdzielni mleczarskiej, więc rolnicy z północnej części powiatu oddają mleko do mleczarni w Pilicy, a z gminy Trzyciąż do Skały. Jak mówią prezesi mleczarń, akcja wydawania kwot mlecznych była wprowadzona przez Agencję Rynku Rolnego w zbyt szybkim tempie i z wieloma niedociągnięciami. Na początku roku ustalono, że kwoty mleczne dla producentów będą wydawane od kwietnia do końca października. Tymczasem dopiero w sierpniu ukazały się jednolite rozporządzenia określające, jakie dokumenty musi posiadać rolnik, żeby uzyskać kwotę mleczną. Podstawowe dokumenty to zaświadczenia z urzędu gminy, że dana osoba jest rolnikiem i posiada gospodarstwo. I tutaj zaczęły się schody. Wcześniej przepisy określały, że rolnikiem jest każdy, kto posiada ponad hektar gruntu rolnego. Tymczasem Agencja wymagała, aby w zaświadczeniu było sprecyzowane, że dana osoba posiada budynki gospodarcze. Areał był nieważny, można było mieć nawet kilka arów pola i uzyskać takie zaświadczenie. Ponieważ gminy nie miały ewidencji budynków, tylko gruntów, był z tym problem. Ostatecznie ustalono, że rolnik ma przynieść oświadczenie, że jest posiadaczem budynków gospodarczych. Kolejny problem dotyczył własności gospodarstwa, wielu rolników ma nieuregulowany stan prawny gospodarstw, które formalnie są własnością nieżyjących rodziców, czy nawet dziadków, tymczasem przeprowadzenie sprawy spadkowej i uzyskanie wpisu do ksiąg wieczystych wymagają sporo czasu i pieniędzy. Przy okazji okazało się, że część rolników nie ubezpiecza swoich gospodarstw, choć jest to obowiązkowe. A zaświadczenie o ubezpieczeniu także było wymagane do uzyskania kwoty mlecznej.
Gdybyśmy nie włączyli się do pomocy rolnikom i zostawili ich samych sobie, to szacuję, że tylko jakieś 20-30 proc. z nich byłoby w stanie samodzielnie załatwić sobie przyznanie kwoty mlecznej - uważa Mirosław Poradowski, wiceprezes OSM Skała. Od kilku tygodni urzędnicy w spółdzielni pracują na dwie zmiany, jeżdżą do rolników - dostawców mleka i pomagają kompletować dokumenty niezbędne do uzyskania kwot mlecznych. Spółdzielnia w Skale odbiera mleko od ponad 2,5 tys. rolników. - W nasz system wprowadziliśmy wnioski od 1800 dostawców, tysiąc już wysłaliśmy do Agencji Rynku Rolnego, reszta wymaga uzupełnienia. Szacujemy, że jakieś 10-20 proc. naszych dotychczasowych dostawców nie zdąży z uzyskaniem kwot mlecznych i od kwietnia nie będziemy mogli skupować od nich mleka - mówi prezes Poradowski.
Gorzej wygląda sytuacja w mleczarni w Pilicy, która odbiera mleko od 3 tys. rolników z powiatów olkuskiego i zawierciańskiego. W ubiegłym roku mleczarnia skupiła prawie 22,3 mln litrów mleka, o 616 tys. litrów więcej niż w 2001 roku. Można mieć obawy, że w przyszłym roku nastąpi spadek. - Oceniamy, że około 65 proc. naszych dostawców ma już załatwioną sprawę kwot mlecznych - przyznaje prezes Stanisław Gardeła, który jest jednocześnie przewodniczącym Powiatowej Izby Rolniczej w Olkuskiem. Izba wielokrotnie apelowała do rolników, żeby szybciej starali się o kwoty mleczne. W każdy czwartek w siedzibie olkuskiego KRUS-u pełnione są dyżury członków Izby, którzy za darmo pomagają rolnikom wypełniać wnioski. Największy problem jest z drobnymi rolnikami, którzy mają 2, 3 krowy. To oni stanowią 90 proc. dostawców. Tylko 180 dostawców oddaje dziennie ponad 100 litrów mleka najwyższej klasy extra.