Choroba niebieskiego języka coraz bardziej przeraża hodowców przeżuwaczy. Polskie służby weterynaryjne wzmacniają nadzór nad wewnątrz-wspólnotowym handlem bydłem, bo nowe ognisko tej choroby pojawiło się we Włoszech.
Do niedawna chorobę niebieskiego języka wykryto u owiec i bydła w niektórych regionach Holandii, Belgii, Niemiec i Francji. Kilka dni temu pojawiła się we Włoszech.
Stwierdzono ją u dwóch zwierząt przywiezionych z Belgii. Dlatego u nas Główny Lekarz Weterynarii polecił lekarzom wojewódzkim i powiatowym zwiększyć nadzór nad zwierzętami przywożonymi do Polski z krajów wspólnoty.
Choroba niebieskiego języka jest przenoszona przez komary, więc wydawałoby się że o tej porze roku zagrożenie jest niewielkie. Okazuje się jednak, że przyczyną mogą być też nie wydezynfekowane środki transportu. To najbardziej prawdopodobna przyczyna przeniesienia choroby z Afryki do Europy.
Choroba niebieskiego języka nie jest groźna dla ludzi, ale mogłaby zdziesiątkować stada bydła, owiec i kóz w całej Europie.
Według unijnych przepisów, stada, w których stwierdzono by tę chorobę, musiałyby zostać wybite, a rolnicy otrzymaliby odszkodowanie.