W czwartek w Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Zambrowie rozpoczęło się zakładowe referendum, w którym pracownicy mają się wypowiedzieć, czy są za odwołaniem zarządu spółdzielni. Zorganizowali je związkowcy z NSZZ "Solidarność".
Przez dwa dni prawie 400 pracowników firmy będzie odpowiadać na trzy pytania:
Według przewodniczącego Komisji Zakładowej NSZZ "S", Mirosława Klemarczyka (w spółdzielni działa jeszcze "Solidarność 80"), ogłoszenie referendum było odpowiedzią związku na pracownicze niepokoje, związane z pogarszającą się sytuacją ekonomiczną firmy oraz projektem połączenia jej z grajewskim "Mlekpolem". Klemarczyk przyznaje, że dokładnych informacji o rozmiarze kryzysu w spółdzielni nie zna. Mówi, że według związku, nawet jeśli są kłopoty, to można je przezwyciężyć "zaciskając pasa". Tymczasem władze spółdzielni poddały się i proponują połączenie z "Mlekpolem".
Według naszej wiedzy w wyniku połączenia około 70 osób straciłoby pracę bądź pracowałoby na gorszych warunkach – uważa Klemarczyk. Na to nie ma zgody pracowników. Panuje powszechny niepokój, także wśród części rolników.
Klemarczyk zastrzega, że nie należy sugerować się ostrością referendalnych pytań. W gruncie rzeczy chodzi im o wysondowanie opinii pracowników. Jeśli związek wygra referendum, jego wynik będzie opinią dla Rady Nadzorczej, która powinna podjąć decyzje kadrowe. Jakie? Ano takie, żeby powstał zarząd, który zacznie walczyć z kryzysem. Może to być zarząd z prezesem Walesieniukiem na czele, ale musi chcieć walczyć. Strajk z ich strony to ostateczność. Natomiast ze strony zarządu ostatecznością powinno być szukanie ratunku w przyłączeniu się do innej spółdzielni. I niekoniecznie do "Mlekpolu". Ofertę złożyła wysokomazowiecka "Mlekovita", były też informacje o zainteresowaniu współpracą spółdzielni z Moniek i Piątnicy. Jak jest wiele możliwości, można wybrać najlepsze rozwiązanie, uważa związkowiec.
Nie jestem w stanie ustosunkować się do tak postawionych pytań, muszę się z tym zapoznać – powiedział w czwartek rano prezes OSM Tadeusz Walesieniu, który sprawiał wrażenie, jakby widział podsuniętą przez nas referendalną kartkę do głosowania po raz pierwszy.
Według Walesieniuka związki zawodowe akceptowały koncepcję połączenia z "Mlekpolem", przynajmniej tak było "do tej pory". Prespektywę rozwoju spółdzielni mleczarskich widzę w łączeniu się w duże organizacje, które dadzą sobie radę na rynku unijnym po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej – uważa Walesieniuk. Konkurencja będzie bardzo ostra i razem mamy znacznie więcej szans, niż w pojedynkę.
Prezes grajewskiego "Mlekpolu", Edmund Borawski mówi, że do decyzji w sprawie połączenia spółdzielni jeszcze daleko. Dotychczas taką wolę wyraziły jedynie rady nadzorcze i zarządy, ale w spółdzielniach decydują właściciele, czyli rolnicy. Najpierw walne zebranie przedstawicieli spółdzielni zambrowskiej musi "przyklepać" projekt, a następnie ostateczną decyzję podejmie podobne gremium w "Mlekpolu". Zanim do tego dojdzie, zostanie przeprowadzonych szereg analiz, na jakich warunkach przedsięwzięcie będzie miało szanse od strony ekonomicznej.
Wiadomo, że jak się łączy słabszy podmiot z silniejszym, to słabszy musi się dostosować do silniejszego, w przeciwnym razie obaj pójdą na dno – zauważa Borawski.
Jak dużo słabsza jest zambrowska spółdzielnia od "Mlekpolu"? Tego Borawski także dokładnie nie wie, czeka na bilans z ubiegłego roku. Borawski uważa, podobnie jak prezes z Zambrowa, że nie ma odwrotu od konsolidacji branży. Powołuje się na przykład Unii Europejskiej, gdzie całe mleczarstwo opiera się na konsolidacji. Polscy mleczarze przespali już pewnie etap, uważa prezes "Mlekpolu". Poszczególnym mleczarniom trudno było rezygnować z własnych ambicji, ale zmiana tej postawy to kwestia czasu.