Czasu coraz mniej, a tymczasem rząd opóźnia decyzję w sprawie wykupywania kwot mlecznych od rolników. A będzie o co walczyć, gdyż rekompensaty będą atrakcyjniejsze niż ceny kwot na wolnym rynku. Do wzięcia jest 20 milionów złotych.
Rekompensaty będą szansą dla tych rolników, których kwota indywidualna nie jest większa niż 20 tysięcy kilogramów. Jeżeli zrzekną się limitu oraz zobowiążą do chowu określonej liczby zwierząt gospodarskich mogą liczyć na dotacje. To co Agencja Rynku Rolnego skupi będzie potem rozdysponowane między tych gospodarzy, którzy chcą dalej rozwijać hodowlę bydła mlecznego.
- Dobrze, że rząd jasno wyciąga rękę do gospodarstw małych, uboższych, których nie stać na stosowanie się do tych warunków produckji mleka – mówi Waldemar Broś z KZSM.
Stawki rekompensat będą uzależnione od województwa. I tak na największe prawie półtora złotowe dotacje za każdy litr limitu mogą liczyć rolnicy z województwa podlaskiego. Na najmniejsze ledwie przekraczające złotówkę mieszkańcy podkarpackiego. Chętni powinni móc składać wnioski już od pierwszego września problem w tym, że stosowane rozporządzenie jeszcze nie zostało zatwierdzone przez Radę Ministrów. Decyzja miała zapaść wczoraj, ale tak się nie stało. Wątpliwości dotyczą wysokości rekompensat oraz sposobu rozdysponowania mlecznych limitów, które rząd kupi od rolników. Pomysły są dwa. Dodatkowy limit powinien być rozprowadzony między rolników w całym kraju lub tylko w województwie, w którym rolnicy go sprzedali.
- Tą sprawę musimy też przeanalizować czy podtrzymać to w skali województwa czy kwotę dodatkową, która zostanie odkupiona rozdysponować w skali kraju. – mówi Wojciech Mojzesowicz, minister rolnictwa.
Ministerstwo rolnictwa zapewnia, że sprawa zostanie ostatecznie zaakceptowana przez rząd w ciągu tygodnia.