Nasi rolnicy będą panu zazdrościć, jak obejrzą w telewizji to gospodarstwo – stwierdził po zakończeniu zdjęć w oborze państwa Bożeny i Jana Pilipiuków Jose Antonio Navarro, hiszpański dziennikarz telewizyjny. Canal Sur z Sewilli kręci film o sukcesach Polski w drodze do Unii Europejskiej. Do zdjęć o rolnictwie wybrano północną Lubelszczyznę.
Do Żeszczynki koło Wisznic ekipa telewizji hiszpańskiej zawitała w jednym
celu – zobaczyć na własne oczy i sfilmować, jak działa nowoczesna obora dla
krów wytwarzających mleko klasy ekstra. Na miejscu dziennikarze nie szczędzili
gospodarzom słów podziwu. Zadawali przy tym mnóstwo pytań. – Tu jest
prawie idealnie. Tak jakby dla nas wyreżyserowane – zauważył Jose po
wejściu do mieszkania Pilipiuków.
Telewizyjna
rzeczywistość
Operator Juan Luis Morillo zdecydował, że sfilmuje,
jak pan Jan zasiada przy komputerze, który steruje urządzeniami zainstalowanymi
w oborze, a żona podaje mu kawę. Pani Bożena kilkakrotnie wkraczała z filiżanką
do pokoju, ponieważ ujęcia wymagały powtórzeń. Potem gospodarze rozmawiali
krótko o porannym doju. – Ot taki zwyczajny obrazek z życia polskiego
farmera. Ten film zmieni niekorzystny wizerunek polskiego chłopa w
Europie – komentowali z przymrużeniem oka towarzyszący ekipie Polacy.
Kamera zarejestrowała także kilka ujęć na podwórku i w oborze. Tam odświętnie
ubrany gospodarz udzielił przed kamerą wywiadu.
Urządziliśmy gospodarstwo dla własnej wygody, a nie dlatego, że unia wymaga. Ci, co dbają o swoje gospodarstwa, to mają osiągnięcia, a ci co nie, narzekają – zauważył pan Jan już po zakończeniu zdjęć. – Gościliśmy już Niemców i Francuzów, ale zagranicznej telewizji jeszcze nie – podkreśla z dumą pani Bożena.
Podczas nieoficjalnej części spotkania reporter J.A. Navarro przyznał, że sam
pochodzi z wiejskiej rodziny. Jego kuzyni parają się rolnictwem. I często bywa,
że narzekają. Ostatnio stracili, nie mogąc nigdzie sprzedać słoneczników, które
nie były wcześniej zakontraktowane. Takie są uroki wspólnej polityki rolnej w
unii. To, co niezaplanowane i niezatwierdzone odgórnie, nie ma prawa wyrosnąć. A
jak już wyrośnie, to nikt nie ma prawa na tym
zarobić.
Susza daje się we znaki
Kolejne
miejsce na mapie wycieczki to Mosty w powiecie parczewskim. – Jeżeli
oglądali słynny film "Arizona”, to będą zaskoczeni, tym, co zobaczą –
słusznie przewidział jeden z doradców rolnych towarzyszących Hiszpanom w
wycieczce.
Przy huku elewatorów zbożowych dziennikarze z
zainteresowaniem słuchali opowiadania Jana Klujewskiego, kierownika
gospodarstwa, jak w latach 90. przebiegały przeobrażenia po zlikwidowaniu PGR.
Teraz ziemia jest w rękach prywatnych. Gospodarstwo Rolno-Handlowe Mosty Sp. z
o.o. uprawia na kilkuset hektarach głównie kukurydzę i zboża, a w przyszłości
stawia na warzywnictwo. – Na wiele gorszych glebach mamy podobne plony.
Nasze produkty są zdrowe i czyste ekologicznie. Unia nam nie zagraża. Będziemy
wytwarzać jeszcze więcej zdrowej żywności – oznajmił Jan Klujewski.
Przekonali się Hiszpanie, że nie mają lekko polscy producenci rolni,
bo klęski żywiołowe też ich nie omijają. – Z powodu suszy nie obrodziła
kukurydza. Plony będą na poziomie połowy ubiegłorocznych zbiorów –
wyjaśniał gościom Henryk Ignaciuk, współwłaściciel
gospodarstwa.
Josefa Cuadrado - realizator Canal Sur
TV – Wasi rolnicy szybko dogonią unijnych. W Hiszpanii też nie wszędzie
jest tak dobrze, jak się to pokazuje. Południe kraju jest opóźnione w stosunku
do reszty. Warunki klimatyczne (częste susze) często utrudniają produkcję, a
urządzenia nawadniające są drogie. Rolnicy
na początku byli też
wzburzeni ingerencją urzędników unijnych, którzy nakazywali likwidowanie jednych
upraw, a rozszerzanie innych. W Andaluzji, skąd jesteśmy, podobnie jak
tu, na Podlasiu, dominują drobne gospodarstwa rodzinne. Ale tam rolnicy nie
działają oddzielnie, a więc nie są narażeni na łaskę i niełaskę odbiorców.
Łączą się w spółdzielnie, które przetwarzają płody i je sprzedają. Na tej
zasadzie opiera się przede wszystkim uprawa
oliwek.
Powiedzą, że telewizja
kłamie!
Hiszpanie nie uwierzą w to, co im ich telewizja pokaże. Od
lat ich media pokazują, że na naszej wsi jest zupełnie inaczej. No, chyba że
hiszpańscy dziennikarze wyrwali się polskim "opiekunom” i sfilmowali także inny,
częściej spotykany obraz polskiej wsi: dychawiczną szkapę za pługiem i
rozwalającą się oborę.