Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Niemcy podłożyli nam krowy

1 grudnia 2003

Do Wielkopolski trafiło ponad 300 chorych krów z Niemiec. Niemcy wysłali je do Polski twierdząc, że są zdrowe, teraz nie chcą ich przyjąć z powrotem, bo przecież... przepisy zabraniają chorym zwierzętom przekraczania granic.

W stadzie sprowadzonych z Niemiec wysokocielnych jałówek 61 było chorych - mówi Dariusz Karczewski, Powiatowy Lekarz Weterynarii ze Środy Wielkopolskiej. - Niemiecki lekarz weterynarii poświadczył nieprawdę. Podpisał dokumenty, że zwierzęta są wolne od chorób, które eliminują je z obrotu rynkowego.

Piotr Kołodziej, Główny Lekarz Weterynarii, przyznaje, że przypadków, gdzie z krajów Unii Europejskiej otrzymujemy towar, który nie powinien być dopuszczony do obrotu, polskie służby weterynaryjne w całym kraju odnotowują więcej. Kołodziej publicznie przyznał to podczas konferencji „Regulacje prawne w UE w ochronie zdrowia świń’’.

- W Wielkopolsce oprócz przypadku średzkiego, mamy w tej chwili jeszcze 200 sztuk chorego bydła sprowadzonego z Niemiec w powiecie leszczyńskim - mówi dr Lesław Szabłoński, Wojewódzki Lekarz Weterynarii.

Zakazane szczepienie

Zgodnie z procedurami, określonymi w polskiej tzw. ustawie weterynaryjnej, zaimportowane do Polski bydło przebywa kwarantannę. Podczas jej trwania Powiatowy Lekarz Weterynarii przeprowadza badania na obecność chorób, które wymienione są w zezwoleniu na wwóz żywych zwierząt do Polski. W zezwoleniu określone są choroby, od jakich importowane zwierzęta powinny być wolne i na jakie nie powinny być szczepione.

- U jałówek w Środzie badania wykazały obecność przeciwciał wskazujących na zakaźną chorobę, zwaną zapaleniem nosa i tchawicy albo otrętu, czyli zapalenia dróg rodnych u bydła - mówi L. Szabłoński. - Choroby te znajdują się na unijnej liście chorób podlegających rejestracji, do której stosuje się również polskie prawo.

Zgodnie z zapisem ustawy weterynaryjnej zwierzęta nie spełniające przy imporcie wymogów zezwolenia Głównego Lekarza Weterynarii podlegają zwrotowi za granice lub zabiciu. Oznacza to, że zwierzęta wysyłane na teren naszego kraju muszą spełniać wymogi określone przez stronę Polską. Zgodnie z prawem badania najpierw obowiązkowo przeprowadza się w miejscu ich wysyłki. Jeśli wykazały obecność wirusa lub zostały zaszczepione, nie powinny być wprowadzone do obrotu. W średzkim przypadku w świadectwie zdrowia zwierząt lekarz weterynarii w miejscu wysyłki poświadczył, że nie są one chore i że nie były szczepione. - Wyniki uzyskane przez lekarza powiatowego w Środzie zostały potwierdzone przez Instytut Weterynarii w Puławach - mówi L. Szabłoński. - Wskazują one na to, że zwierzęta zostały zaszczepione. A więc nie spełniały kryteriów wymaganych określonych w zezwoleniu Głównego lekarza Weterynarii.

Kto zawinił, a kogo powieszą?

I co teraz? Jeżeli powiatowy lekarz weterynarii stwierdzi, że wwiezione do Polski jałówki są nosicielami wirusa, można zwrócić je eksporterowi albo utylizować. Według L. Szablońskiego, cielne jałówki najprościej jest zwrócić, bo nie można ich zabić zanim się nie wycielą, a do tego czasu - trzeba je karmić.

- Eksporter, niemiecka firma Arima-Bis chciała przyjąć z powrotem chore sztuki, ale nie wyraziły na to zgody niemieckie służby weterynaryjne. A one w tej sprawie zawiniły - denerwuje się dr Karczewski. - Wyobrażam sobie, co by się działo, gdyby polski lekarz zaszczepił bydło i wysłał do Niemiec sztuki z wirusem...

- Winę ponoszą polscy importerzy - mówi dr Jan Śmiechowicz z Głównego Inspektoratu Weterynarii. - W umowie handlowej kupna sprzedaży pomiędzy importerem a eksporterem powinien być zapis, że jeśli okaże się, że wwieziony towar nie spełnił wymogów zezwolenia na wwóz, a tym samym ustawy weterynaryjnej to - również zgodnie z tą ustawą - podlega zwrotowi. Niemiecki lekarz to niemiecki problem.

Niewarte Zachodu

- Nie rozumiem tych umów - mówi dr Karczewski. Jednak według niego problem lekarza jest nie do końca niemiecki. - Co prawda koszt ich utrzymania przejął na siebie niemiecki eksporter - mówi. - Ale muszą być pod stałą kontrolą weterynaryjną. Przy wycieleniu każdej i utylizacji na miejscu musi być lekarz i sporządzać każdorazowo protokół. Tracimy czas, gdy jest tyle innej pracy. Dotąd wycieliło się 30 z 61 chorych sztuk i te zostały zabite. Główny Lekarz Weterynarii zwrócił się w sprawie do ambasady niemieckiej w Polsce. Odpowiedzi nie ma.

Dr Lesław Szabłoński, Wojewódzki Lekarz Weterynarii:
Sprawy szczepień, gdzie nie powinny one być stosowane, a także poświadczania nieprawdy w dokumentach przez lekarzy weterynarii z krajów Unii oraz eksportu przez te kraje zwierząt - nosicieli wirusa groźnych chorób powinny być rozwiązane na drodze dyplomatycznej.


POWIĄZANE

Po wybuchu choroby niebieskiego języka w Europie w 2023 r., wirus choroby niebie...

21 października br. OSM Piątnica rozpoczyna kampanię promującą śmietanę 18%. W s...

Pracownicy z terenów objętych powodzią zaczynają masowo sięgać po zwolnienia lek...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę