Kiedy syndyk wszedł do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Brodnicy w terenie nastąpiło poruszenie. Głównie w punktach skupu mleka. W regionie zaczynały się przetargi. I tak w 1994 r. powstała w Konojadach firma "BO- RO" Romana Wilarego.
Przedwojenne to mury. Tuż za torami kolejowymi, jeszcze przed wojną, w
mleczarni wyrabiano masło i kazeinę. Po wojnie w Konojadach był już tylko punkt
skupu. Przyjeżdżali rolnicy,
dzwoniły kany rozlewano mleko do zbiorników.
Tak, w największym skrócie, wyglądała przeszłość.
Roman Wilary, niegdyś
pracownik branży mleczarskiej, zaczął powoli i rozsądnie. Bez gwałtownych ruchów
inwestycyjnych.
Bez szumnych zapowiedzi realizował swoje - utwardził plac, zbudował garaże (z myślą o zakupie większej ilości samochodów), zmodernizował budynek zlewni, zaprosił do współpracy rolników. Skupuje od nich mleko i sprzedaje dalej. Cysterny z mlekiem biorą kurs na Wysokie Mazowieckie, do "Mlekovity" - to najważniejszy partner - ale też jadą do Kwidzyna, Pasłęka, czasami do Lubawy, albo najbliżej, do "Agrocomexu" w Jabłonowie Pomorskim.
Od dwóch lat do firmy dołączył hurtownię w Biskupcu. Tam rolnicy mogą kupić rozmaite artykuły do produkcji rolnej, od gwoździ po pasze, dojarki. Łącznie ponad 3200 pozycji. Mogą kupić na dobrych warunkach, godząc się na bezgotówkowe rozliczenie.
Obecnie odbiera mleko od 550 rolników w powiatach brodnickim, nowomiejskim,
golubsko-dobrzyńskim, wąbrzeskim, iławskim, grudziądzkim. Płaci na czas.
Dziesiątego dnia miesiąca jest zawsze święto. Teren obsługuje dziewięciu
kierowców, dwóch jeździ do "Mlekovity".
Obecny poziom sprzedaży, jakość
usług firma osiągnęła pracując w rytmie jednostajnie przyspieszonym. Do
dzisiejszej sytuacji - gdy właśnie odjechała komisja kontroli certyfikacji
HACCP, zostawiając raport satysfakcjonujący właściciela - przyczyniła się
niewątpliwie dr Małgorzata Miodyńska z Powiatowej Inspekcji Weterynaryjnej.
Jej kontrole były bezwzględne i rzetelne, zmuszały pracowników firmy "BO-RO" do przyjęcia takich norm, które gwarantują wysoki standard, możliwość rywalizacji na rynku jakością wyrobów i jakością zarządzania.
- Choć początkowo byłem nawet zły, dziś dziękuję jej za ten stały nacisk
i upór. Opłaciło się - mówi Roman Wilary. Mleko skupowane przez "BO-RO"
oceniane jest w kilku klasach. Najważniejsza klasa extra - to 85 proc. w
pierwszej jest - 13 proc., reszta to mleko pozaklasowe. Wynik bardzo dobry. Z
kilkoma rolnikami "BO-RO" zamierza się rozstać. Nie chce, nawet 2 proc. mleka
poza klasą. Ma być
tylko ekstraklasa!
- Gdy dziś spoglądam w przeszłość oceniam, że pośpiech nie jest sprzymierzeńcem inwestorów. Nam udało się uniknąć takich problemów jakie były w Ostrowitem czy Bobrowie. W branży mleczarskiej jako pierwsi w powiecie brodnickim mamy HACCP, mamy dobre podstawy finansowe i dobrych rolników. Oni też zapracowali na ten sukces w krótkiej, bo dziesięcioletniej historii firmy - mówi jej szef.