Reformujmy rynek, ale róbmy to jak tylko można najwolniej mówią europejskie organizacje mleczarskie o negocjacjach w ramach Światowej Organizacji Handlu. Zdaniem naszych mleczarzy na liberalizacji międzynarodowego handlu Polska straci najwięcej.
Europejskie firmy mleczarskie wiedzą, że do uwolnienia międzynarodowego handlu pod egidą WTO wcześniej czy później dojść musi wolą więc do zmian przygotować się już teraz. Tym bardziej, że sukces negocjacji w ramach Światowej Organizacji Handlu przyniesie dla całej branży w Europie daleko idące zmiany.
Alain Cougoulie – prezydent Assifonte: „wiemy, że już niedługo znikną refundacje eksportowe, a nam trudniej będzie sprzedawać za granicę, z drugiej strony firmy spoza Unii Europejskiej uzyskają lepszy dostęp do naszych rynków, gdzie mogą być bardzo konkurencyjne”. Szacuje się, że taryfa celna na artykuły mleczarskie spoza Unii spadnie, aż o 36%. Przy jednoczesnym zlikwidowaniu refundacji eksportowych oznacza to całkowitą zmianę zasad gry. Nic dziwnego, że branża broni się przed reformami i z niepokojem oczekuje terminu ich rozpoczęcia.
„Ta data jest wciąż nieznana, decydujące znacznie będzie miał grudniowy szczyt WTO w Hong-Kongu, tam ustalone zostanie kiedy reformy się zaczną, my apelujemy o jak najdłuższy czas na zmiany” – powiedział Veijo Merilainen – prezydent EDA.
Takie stanowisko w pełni popierają polskie organizacje mleczarskie, które nie ukrywają, że subsydia eksportowe, z których korzystamy od 1 maja 2004 roku dobrze wpłynęły na kondycje branży.
Zdaniem przedstawicieli europejskiego przemysłu mleczarskiego branża potrzebuje minimum 5-7 lat na przystosowanie się do reform Światowej Organizacji Handlu. Zmian, które wpłyną nie tylko na przetwórców mleka, ale także na jego producentów.
.png)
Zaloguj przez Facebook
