Trwają zabiegi, aby Polska nie musiała płacić kar za przekroczenie limitów produkcji mleka. Niepowodzenie tych wysiłków dla rolników i mleczarni może oznaczać spore kłopoty. Teraz wszystko w rękach Unii Europejskiej.
Czarny scenariusz mówi, że narodowa kwota produkcji mleka zostanie przekroczona nawet o 500 tysięcy ton. Grzywny dla rolników wyniosłyby wtedy pół miliarda złotych. Ale to kłopot także dla przetwórców.
- Rolnicy będą musieli ponieść dość znaczne kary, a w konsekwencji ograniczą produkcję mleka, co z kolei ograniczy przetwórstwo – powiedział Szczepan Skomra – prezes SM „Spomlek” Radzyn Podlaski
Co robi rząd, aby do tego nie dopuścić? Właściwie cały problem mogłaby rozwiązać tzw. kwota restrukturyzacyjna. Niestety Traktat Akcesyjny przewiduje jej uruchomienie dopiero w sezonie 2006/2007, a nam potrzebna jest już teraz. Resort rolnictwa zamierza przekonać Brukselę, aby wydała zgodę na wcześniejsze uruchomienie rezerwy.
Z kolej Sejm szykuje się do szybkiej nowelizacji ustawy o rynku mleka. Chodzi o oto, aby doprowadzić do tzw. uwolnienia limitów produkcji. Obecnie handel nimi jest możliwy tylko w obrębie województw.
Tymczasem np. na Podkarpaciu kwoty są wykorzystane w niewielkim stopniu, a na Podlasiu wręcz przeciwnie. Gdyby umożliwić handel kwotami na terenie całego kraju rolnicy, którzy przekroczyli swój limit mogliby dokupić prawa do produkcji od rolników, którzy go nie potrzebują.
W miarę komfortowej sytuacji są właściciele kwot bezpośrednich. Do końca roku mogą je zamienić na kwotę hurtową i uniknąć płacenia kar. - W związku z małym wykorzystaniem kwot bezpośrednich wielu rolników pozamienia je na kwoty hurtowe, których stopień wykorzystania jest bardzo duży. - uważa Mariusz Lipiński – wiceprezes ARR. Na niepowodzenie skazane są natomiast próby przejęcia niewykorzystanych kwot węgierskich czy litewskich. Z ekspertyz resortu rolnictwa wynika, że unijne przepisy nie przewidują takiej możliwości.