Sankcje wprowadzone przez Rosję w znaczącym stopniu dotkną polski sektor mleka, którego kondycja w dużej mierze zależy od eksportu. W ubiegłym roku wartość polskiego eksportu wyniosła 1,6 mld euro, w tym w dużej mierze na rynek rosyjski, gdzie sprzedano towary za około 160 mln euro, czyli 10 proc. całego eksportu. Największy udział w produkcji eksportowej d Rosji stanowiły sery - około 120 mln euro i stanowiły powyżej 18 proc. całego eksportu serów. Polscy przetwórcy mleka, tracąc rynek rosyjski, będą mieli trudne do zrealizowania zadanie utrzymania się na dotychczasowych rynkach unijnych, gdzie nasila się presja na zagospodarowanie zaistniałych nadwyżek na rodzimych rynkach.
Krajowe spożycie artykułów nabiałowych jest ciągle mniejsze niż średnia unijna, co oznacza, że polskie mleczarnie muszą sprzedać za granicę 25-30 proc. swojej produkcji. Problem w tym, że konkurencja jest silna i stale rośnie. Gdzie zatem szukać nowych rynków?
O te i inne problemy, przed którymi stanęło polskie mleczarstwo zapytaliśmy przedstawicieli tej branży.
Wiera Pawluczuk, Prezes Zarządu OSM w Hajnówce
Po ogłoszeniu rosyjskiego embarga sytuacja skomplikowała się zarówno jeśli chodzi o eksport, jak i dostawy na rynek krajowy. Przed wprowadzeniem restrykcji wysyłaliśmy na rynek rosyjski 10-15 proc. produkcji serów żółtych dojrzewających - typu holenderskiego. Ten eksport został wstrzymany. Na szczęście w naszym przypadku nie był jeszcze przygotowany kolejny transport, co uchroniło nas przed dodatkowymi kosztami – związanymi m.in. z koniecznością przepakowywania, zmiany etykiet itp. Jednak towar pozostał i trzeba go sprzedać. Sytuacje dodatkowo pogarsza fakt, że część krajów unijnych również wstrzymało odbiór naszych serów, zagospodarowując w pierwszej kolejności pochodzące z własnej produkcji. Niełatwo też sprzedać produkty na rynku krajowym. Wiadomo, że wszyscy, którzy musieli zaprzestać eksportu na Wschód, szukają w pierwszej kolejności odbiorów na miejscu. Niestety dzisiaj nikt nie chce zamawiać większych partii towaru – odbiorcy wyczekują na rozwój sytuacji, licząc m.in. na spadek cen.
Monika Czapska-Zych - Dyrektor Zakładu, Zakłady Mleczarskie "Laktopol-A" Sp. z o.o. w Łosicach
- Zakłady Mleczarskie Laktopol-A w Łosicach są częścią Grupy Kapitałowej Laktopol-Polindus. Grupa przerabia miesięcznie we wszystkich zakładach około 60 mln litrów produktów płynnych. Wiodącymi produktami są mleko i serwatka w proszku oraz masło i miksy. Zakłady Mleczarskie Laktopol-A nie posiadają pozwoleń eksportowych do Unii Celnej. Eksportujemy nasze produkty do krajów Unii Europejskiej oraz do krajów trzecich. Nałożenie embarga na eksport do Rosji zachwiało całym eksportem z państw objętych embargo. Wzrost podaży produktów natychmiast odbił się na ich cenach, ponadto wielu importerów wstrzymuje
podejmowanie decyzji o zakupie licząc na jeszcze większy spadek cen.
Grupa Kapitałowa Laktopol-Polindus bazuje na długoterminowych kontraktach eksportowych w związku z czym w tej chwili nie obawiamy się braku zbytu.
Nałożenie embarga spowodowało znaczny wzrost ilości wyrobów gotowych jak i surowców płynnych na rynku wewnętrznym. Taka sytuacja ma miejsce w całej Unii Europejskiej. W związku z ograniczeniem produkcji wyrobów eksportowanych do Rosji pojawiły się znaczne nadwyżki mleka które przemieszcza się pomiędzy państwami należącymi do UE. Wzrost ilości mleka w skupie, który obserwujemy od początku 2014 roku spowodował, że cena wypłacana rolnikom sukcesywnie spadała, pojawienie się dodatkowych
ilości mleka wynikających z obecnej sytuacji spowoduje kolejne spadki cen w skupie.
Z pewnością eksport na rynek chiński umożliwia ulokowanie nadwyżek produkcyjnych, jednakże ogólnoświatowy wzrost podaży i wiążący się z tym spadek cen nabiału spowoduje że marże na sprzedaży produktów będą niskie.
Edward Bajko – Prezes Zarządu SM Spomlek
- To bardzo zła wiadomość dla wszystkich ogniw mleczarskiego łańcucha: od rolników, przez mleczarnie i ich odbiorców na tamtym rynku, po rosyjskich konsumentów. Z pewnością nie jest tak, że ucierpią wyłącznie kraje objęte embargiem – będzie ono miało wpływ na rynek światowy.
Nasz eksport serów do Rosji w ubiegłym roku wyniósł 5 proc. sprzedaży naszej firmy, ok. 32 mln zł. Nie jest to więc duża skala. Wiedzieliśmy, że to rynek wrażliwy na czynniki od nas niezależne, więc od kilku miesięcy staraliśmy się nie zwiększać tam sprzedaży. Nadmierne zaangażowanie na jednym rynku zagranicznym jest zawsze ryzykowne, a rosyjskie embargo jest na to doskonałym dowodem.
Nadwyżki mleka, z którego wytwarzaliśmy sery na rynek rosyjski, zagospodarowaliśmy do produkcji proszków mlecznych. Jest ona drugim kluczowym obszarem działalności Spomleku, a nasze proszki są z sukcesem eksportowane praktycznie na cały świat.
Nasza strategia od długiego czasu koncentruje się na budowie na rynku krajowym rozpoznawalności naszych marek i trwałych relacji z konsumentami. Wierzymy, że będą je nadal świadomie kupować z uwagi na ich wysoką jakość i wyjątkowy smak. Z tego powodu nie planujemy zwiększania podaży naszych serów na polskim rynku, zamierzamy podnieść eksport proszków mlecznych. Spodziewam się jednak spadków cen produktów mleczarskich. Polskie mleczarnie będą znacznie intensywniej niż w ostatnich latach walczyć o półki
w krajowych sklepach. Dodatkowo swoje towary będą chcieli wprowadzić na nasz rynek Niemcy i Holendrzy.
Wpisanie naszej mleczarni na listę zakładów uprawnionych do eksportu na rynek chiński otwiera nam drzwi do podejmowania bezpośrednich działań związanych z eksportem. W ubiegłym tygodniu byliśmy na Targach Food Expo w Hongkongu. Sprzedajemy tam mleko odtłuszczone w proszku oraz mamy odbiorcę serów. Jest to odległy rynek, ale z dużym potencjałem. Wzrost poziomu życia w Chinach powoduje, że ich mieszkańcy coraz bardziej otwierają się na produkty żywnościowe importowane z krajów należących do innych kręgów kulturowych, w tym przetwory mleczne.
9244570
1