Do końca lutego każdy rolnik powinien już wiedzieć ile mleka będzie mógł produkować po wejściu do Unii Europejskiej. Decyzje przyznające limity produkcyjne Agencja Rynku Rolnego powinna zacząć wysyłać już za kilkanaście dni. Komplikuje się natomiast sytuacja wokół rozdysponowania limitów produkcyjnych mleka z kwoty rezerwowej. Agencja zaproponowała wczoraj zasadniczą zmianę jej podziału.
Pierwszy w polskim mleczarstwie rok kwotowy rozpoczyna się już w kwietniu. Zgodnie z wynikami negocjacji w Kopenhadze rolnicy będą mogli produkować nie więcej niż 9,380 mln ton mleka. Narodową kwotę mleczną Agencja Rynku Rolnego dzieli teraz między wszystkich rolników. Zdaniem opozycji jest to zadanie prawie nie wykonalne, gdyż nasze limity są po prostu za małe. Jednak z danych Agencji Rynku Rolnego wynika, co innego. Otóż jak na razie nasi rolnicy produkują nieco mniej mleka niż wynegocjowany limit narodowy. Oznacza to, że dostawcy hurtowi, nie tylko otrzymają limit równy temu, co wyprodukowali w roku referencyjnym, ale będą mogli także starać się o dodatkowy limit z tzw. rezerwy. Jednak nie wszyscy. Tego prawa pozbawiono rolników, którzy produkują mniej niż 20 tys. kg mleka.
Zasady podziału rezerwowej kwoty mlecznej opracowane przez samorządową Komisje Porozumiewawczą od początku budziły sporo emocji. Teraz o ich zmianę będzie zabiegał prezes Agencji Rynku Rolnego, który chce, aby z rezerwy najbardziej skorzystały te województwa, które specjalizują się w produkcji mleka.
Dlatego też przy podziale rezerwy powinien być utrzymany limit wyprodukowania ponad 20 tys. kg mleka rocznie. Propozycje Agencji Rynku Rolnego zostaną w najbliższych dniach oficjalnie przedstawione Komisji Porozumiewawczej.