Najpóźniej w drugiej połowie roku branża mleczarska chce uruchomienia unijnych środków na konsolidację zakładów. To mogłoby uratować ją przed realną zapaścią. Rządowy plan wsparcia fuzji, zakłada 50 milionów złotych dla zakładu, który zdecyduje się na przyłączenie.
W porównaniu z branżą mleczarską Europy Zachodniej polskie rynek jest wyjątkowo rozdrobniony. W Szwecji i Dani działają najwyżej dwie firmy.
W Holandii jest ich dziesięć. W Polsce konkurujących ze sobą zakładów mleczarskich mamy znacznie więcej, a to w czasie recesji nienajlepsza sytuacja. Problemy ze zbytem produktów mleczarskich zmuszają spółdzielnie do szukania nowych rynków. Spadają ceny. W rezultacie cierpią na tym nie tylko zakłady, ale i rolnicy.
Stanisław Rogalski - producent mleka, SM Mońki: koszty stałe funkcjonowania spółdzielni są tak wysokie, że biją tę cenę litra mleka produkowanego w tych zakładach. Tak więc nie wystarczy tu tylko konsolidacja handlu ale konieczna jest konsolidacja spółdzielni mleczarskich.
O konieczności fuzji wiedzą też właściciele zakładów mleczarskich. Liczą, że łączenie przedsiębiorstw pozwoli uporządkować rynek, zbudować silne europejskie marki i stać się konkurencyjnym nie tylko na krajowym ale i europejskim rynku. Problem w tym, że o konsolidacji jak na razie tylko się mówi, bo decyzji o uruchomieniu wsparcia wciąż nie ma.
Waldemar Broś, KZSM: gdyby decyzja dotycząca pozyskania tych dodatkowych środków na konsolidację branży była już dzisiaj, prawdopodobnie 2 – 3 podmioty byłyby już dzisiaj praktycznie zainteresowane, bo wiem, że rozmowy już dzisiaj są prowadzone.
Właściciele spółdzielni mleczarskich liczą, że negocjacje z resortem rolnictwa dotyczące wsparcia fuzji – wkrótce się zakończą. A po unijne środki dla przedsiębiorstw będzie można sięgnąć już w drugiej połowie tego roku.