31 października minął termin ubiegania się o przyznawanie hurtowych kwot mleka dla tych rolników, którzy oddają mleko do mleczarni. Natomiast do końca listopada można składać wnioski o przyznawanie tzw. bezpośrednich kwot mlecznych; dotyczy to tych rolników, którzy będą sprzedawać na placach, do cukierni itp.; Małopolska jest tutaj w ścisłej czołówce. Nie wiadomo jednak, jak polscy producenci mleka wyjdą na naszej akcesji do "piętnastki", bo Unia Europejska zapowiedziała właśnie niekorzystne dla nich decyzje.
Rolnicy, chcący handlować mlekiem po naszym wstąpieniu do UE, muszą uzyskać
od Agencji Rynku Rolnego tzw. indywidualną kwotę mleczną, przyznawaną w ramach
wynegocjowanej przez rząd Polski z Unią Europejską ogólnej kwoty mlecznej; w
przeciwnym razie obrót mlekiem będzie nielegalny, zagrożony odpowiedzialnością
karną. Rolnicy ci pozbawieni będą również możliwości uzyskania dopłat,
przewidzianych w ramach Wspólnej Polityki Rolnej.
Podczas
ubiegłorocznego, grudniowego szczytu w Kopenhadze strona polska wynegocjowała
ogólną kwotę mleczną - czyli ilość mleka, którą polscy producenci będą mogli
wprowadzić do obrotu po naszym dołączeniu do wspólnoty i do produkcji którego od
2005 roku Unia będzie dopłacać. Jest to 8,5 mln kg sprzedaży hurtowej i 464 tys.
ton sprzedaży detalicznej rocznie. Bardzo ważne jest to, że uzyskana kwota
mleczna jest papierem wartościowym i jeśli rolnik otrzyma ją od ARR, ale
ostatecznie nie zdoła spełnić norm weterynaryjno-sanitarnych - będzie mógł tę
kwotę wydzierżawić lub sprzedać tym, którzy normy te spełnią; starania o kwotę
mleczną podejmują zatem nawet ci rolnicy, którzy już dziś wiedzą, że nie
sprostają regułom, stawianym przez UE.
Do końca października do oddziałów
Agencji Rynku Rolnego wpłynęło ok. 349 tysięcy wniosków o przyznanie kwot
mlecznych od dostawców hurtowych. Natomiast znacznie mniejsza niż oczekiwano
jest liczba wniosków o przyznanie kwot bezpośredniej sprzedaży mleka. Do 3
listopada wnioski w tej sprawie złożyło ok. 39,5 tys. dostawców; w tym najwięcej
- ok. 50 procent wszystkich - z Małopolski i Podkarpacia, zapewne m.in. z powodu
aktywności na tych terenach wojewódzkich oddziałów Agencji Rynku Rolnego oraz
ośrodków doradztwa rolniczego, pomagających rolnikom przy wypełnianiu dość
skomplikowanych wniosków. Liczby te mogą jednak mogą jednak ulec zmianie, bo
termin składania podań mija 30 listopada.
Nie wiadomo jednak, na ile te
wysiłki rolników i urzędników zaprocentują dla producentów i konsumentów, bo
Komisja Europejska - bez konsultacji ze stroną polską - oświadczyła kilka dni
temu, że limity produkcji mleka w Polsce zostaną zamrożone aż na 12 lat; oznacza
to, że niezależnie od naszych możliwości Polska przez te lata nie mogłaby
produkować i sprzedawać więcej mleka, serów i jogurtów mlecznych niż ustalono w
Kopenhadze, ale w odniesieniu tylko do roku 2004 roku! Tymczasem - w ocenie
resortu rolnictwa - wzrost spożycia mleka i wyrobów mlecznych w naszym kraju
będzie wzrastał, propozycja Komisji Europejskiej uderza zatem zarówno w
polskiego rolnika, jak w konsumenta. Poza tym KE proponuje, by polscy rolnicy
czekali aż 10 lat (!) na otrzymanie całości dotacji, o których mówiono po
zamknięciu negocjacji.
Na propozycje te rząd Polski nie chce się zgodzić.
W minioną środę Wojciech Olejniczak, minister rolnictwa, udał się do Brukseli na
spotkanie z komisarzem ds. rolnych Franzem Fischerem, by przekonać go do zmiany
stanowiska.