Najpierw w negocjacjach walczyliśmy o jak najwyższą kwotę mleczną, teraz jest pytanie czy uda się ja wykorzystać. A wszystko dlatego, że rolnicy wcale nie śpieszą się ze składaniem wniosków o przyznanie limitów. W całym kraju złożyło je mniej niż połowa rolników. A czas nagli, bo termin upływa z końcem października.
Rolnicy, którzy chcą produkować więcej niż w roku referencyjnym, mogą starać
się o dodatkowe limity z rezerwy. Muszą tylko wykazać, że już zwiększyli dostawy
do mleczarni lub rozbudowują oborę i dokupują krowy. Rezerwa rozdzielona będzie
na wszystkie województwa proporcjonalnie do ilości produkowanego mleka.
Najwięcej otrzyma Mazowsze, potem Podlasie i
Wielkopolska.
Najlepiej pod tym względem złożonych wniosków
wypada Warmia i Mazury oraz woj. świętokrzyskie. Tam spłynęły już wnioski od 60%
hodowców. Najgorzej jest w Wielkopolsce i Dolnym Śląsku. Tymczasem sytuacja w
mleczarstwie poprawia się. Wszystko za sprawą wyjątkowo opłacalnej produkcji
mleka w proszku i coraz wyższych cen masła i serów. Lepszą kondycję mleczarni
powinni już niedługo odczuć także rolnicy.