Rząd zaczął ten rok obniżając dopłaty do mleka i zakazując skupowania mleka klasy drugiej. Mimo to będzie to dobry rok dla hodowców krów i mleczarni. A wszystko będzie przebiegać pod hasłem koncentracji i specjalizacji produkcji.
Od stycznia, zgodnie z decyzją rządu mleczarnie nie skupują już mleka klasy
drugiej, a tylko ekstra i klasy pierwszej. W tej chwili ok. 70 proc. całego
skupowanego mleka stanowi klasa ekstra, a skup mleka klasy drugiej nie
przekracza 8,5 proc. Ale na terenach południowej Polski to gorsze mleko ma aż
ok. 20 proc. udział w rynku i tam zamknięcie przed nim drzwi mleczarni będzie
oznaczało dalsze wybijanie krów. Jednak wyjścia nie ma – Unia nie skupuje nie
tylko "dwójki", ale też "jedynki". Polska ma prawo skupować mleko klasy
pierwszej tylko do końca 2006 r. To jest dobry okres na wprowadzenie tego
ograniczenia – uważa Waldemar Broś, wiceprezes Krajowego Związku Spółdzielni
Mleczarskich – niskie temperatury sprawiają, że giną bakterie, mleko lepiej
się przechowuje i skutki decyzji rządu są automatycznie rozłożone w
czasie.
Od stycznia też obowiązuje nowa wysokość dopłat do mleka
klasy ekstra – niestety niższa niż rok temu. Zgodnie z ustawą o rynku mleka z
roku 2001 rząd co roku określa wysokość tych dopłat "biorąc pod uwagę
opłacalność produkcji". W roku 2002 miało to być 7 gr do każdego litra. I było,
tylko że nie od początku roku, a od lipca z powodów kłopotów budżetowych. W
rezultacie rolnicy średniorocznie dostali tylko 3,5 gr. do litra. Mieli
nadzieję, że tę różnicę rząd im wyrówna w tym roku – zamiast wyższych cen
dostali jednak niższe – 4 gr. do każdego litra. I tak jest lepiej niż się
zanosiło. Z naszych informacji wynika, że wicepremier Grzegorz Kołodko wyliczył,
że w tym roku budżet stać tylko na 2 gr dopłaty. Tymczasem spółdzielnie
mleczarskie wyliczyły, że dopłata na ten rok powinna wynosić 12 gr. gdyby
istotnie rząd kierował się, jak napisano w ustawie opłacalnością produkcji, bo
przychody rolników z mleczarstwa spadły w stosunku do roku 2001 o ok. 300 mln
zł.
Sytuacja polskiego mleczarstwa jest zróżnicowana – rolnicy na
Podlasiu uzyskują dochody o ok. jedną trzecią wyższe niż na południu kraju. Na
Podlasiu mleczarnie w zeszłym roku płaciły średnio za litr mleka 83 gr. (plus
dopłata do klasy ekstra) a na Podkarpaciu 58 gr (plus dopłata). To są tereny o
najwyższych i najniższych cenach, generalnie na południu skupowano mleko po
nieco ponad 60 gr., na pozostałym obszarze po ponad 70 gr.
W ubiegłym
roku krów w Polsce ubyło – w skali całego kraju o ok. 3 proc. Ubyło przede
wszystkim na terenach południowych (podkarpackie, świętokrzyskie, małopolskie),
gdzie mamy rolnictwo rozdrobnione, a przeciętny hodowca ma 1 - 3 krowy.
Jednocześnie jednak w na terenach, gdzie są największe stada czyli w
mazowieckiem i podlaskiem (znajduje się tu jedna trzecia całego pogłowia krów)
przybyło ok. 8 proc. krów. Nowe krowy pochodzą na ogół z hodowli zarodowej, a
ponieważ krajowa nie nastarcza z młodymi jałówkami, to także z importu. To
oznacza, że rok ubiegły był kolejnym rokiem wielkich przeobrażeń w naszym
mleczarstwie – pozbywamy się zwierząt byle jakich, malutkich stad, a rozwijamy
wyspecjalizowaną hodowlę. W rezultacie mimo spadku pogłowia krów, mleka
przybyło, bo krowy ras mlecznych dają go po prostu dużo więcej. W roku 2002
mleczarnie skupiły ok. 7,1 mld litrów, w tym roku powinny skupić ok. 7,5
mld.
W ciągu ostatnich czterech lat ta koncentracja i specjalizacja
produkcji sprawiała że liczba dostawców mleka spadła z ok. miliona rolników do
380 tysięcy. Na koniec tego roku powinno ich zostać ok. 350 tys.
Do końca
marca rolnicy mają czas na zwiększanie produkcji, która stanie się potem
podstawą do przyznania im kwot produkcyjnych (to co przyznała nam Unia zostanie
podzielone między spółdzielnie, a te podzielą limity między swoich dostawców
mleka). Teoretycznie więc rolnicy o uzyskanie większej produkcji, a więc i
większych limitów mogą walczyć do końca marca. Ale ponieważ udało się wywalczyć
kwotę 8,5 mld litrów od Unii, to mamy miliard litrów zapasu. Rolnicy nadal będą
mogli powiększać stada i produkcję.
To będzie dobry rok dla
mleczarstwa – podsumowuje wiceprezes Broś – a złe rzeczy jak ta obniżka
dopłat do mleka klasy ekstra rolnicy muszą jakoś
przełknąć.