Gminy Wiżajny i Rutka-Tartak koło Suwałk to polski biegun zimna. W południowo-wschodniej Francji już wiedzą, że tutaj robi się pyszne sery. Suwalskie gospodynie połączyły swoje siły i chcą podbić Polskę swoimi wspaniałymi wyrobami. A pomogą im w tym... Francuzi! Najpierw oni przyjechali do nas. Byli bardzo zaskoczeni, że robimy takie dobre sery. Zaprosili nas do siebie. Po tym, co u nich zobaczyliśmy, nie mamy się czego wstydzić - mówi Maria Micielica, właścicielka gospodarstwa we wsi Potopy, jedna z producentek sera - pisze "Super Express".
Zdaniem rolniczki, we Francji rolnikowi jest łatwiej sprzedać swoje wyroby niż u nas. Francuzów nie gnębią bezsensowne przepisy sanitarne. Z francuskich obór nikt nie wypędza jaskółek - opowiada Micielica. Nie ma glazury w chlewach, jak u nas każą robić. Swoje serowarnie Francuzi mają w oborach. U nas to by nie przeszło. Trzeba budować oddzielne budynki. Sery sprzedają na rynku, a nawet w marketach. U nas takiego sera w sklepie sprzedać nie można. Serowarzy z Suwalszczyzny gościli u rolników w Lons Le Saunier w prowincji Jura. Są już pierwsze efekty ich wycieczki - podaje dziennik.
Wszystko skrzętnie notowaliśmy - śmieje się kobieta. Wymieniliśmy się też przepisami i testujemy je. W najbliższej przyszłości na Suwalszczyźnie powstaną specjalne serowarnie. Pieniądze na nie można będzie uzyskać z unijnej kasy. Nasi przyjaciele z Francji obiecali, że pomogą w przygotowaniu odpowiednich wniosków - mówi Jerzy Gora, wójt gminy Wiżajny. W tej chwili rozpoczynamy sporządzanie kosztorysu - informuje gazeta.