Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami z nadejściem jesieni nastały gorsze dni dla producentów mięsa drobiowego. O ile od czterech tygodni nie mogą narzekać producenci jaj, to producenci mięsa mają sporo powodów do obaw.
Na rynku zmalał popyt, bo, abstrahując od pauperyzacji społeczeństwa, tradycyjnie we wrześniu – pierwszym miesiącu roku szkolnego, potencjalnym klientom brakuje pieniędzy. Ale większe kłopoty dopiero mogą nadejść. Nie ma co liczyć na spadek cen pasz. Drobiarze liczyli na ich obniżki po żniwach, ale niestety tak się nie stało i prawdopodobnie trzeba się będzie liczyć z dalszymi podwyżkami. Zboże drożeje, a zastępowanie mączek kostno-mięsnych białkiem sojowym podnosi koszty produkcji paszy średnio o 6%. Do tego trzeba jeszcze doliczyć koszty wynikające z opłat za zagospodarowanie odpadów w mieszalniach pasz.
Od początku września ceny gotowych tuszek drobiowych spadły średnio o 75 groszy. Ceny skupu żywca drobiowego też spadają. Jak poinformowali nas drobiarze ze Śląska i Małopolski cena kurczaka wynosi tam 2,50 zł i zanosi się na dalsze spadki. Podobnie jest w województwach warmińsko-mazurskim i pomorskim, gdzie cena oscyluje pomiędzy 2,50-2,60 zł. Średnio w kraju, producenci związani z dużymi zakładami mogą otrzymać maksymalnie 2,83 zł.
Poszukiwanym towarem jest natomiast mięso indycze, którego ceny idą w górę. Średnio za kilogram filetów z indyczej piersi trzeba zapłacić około 15 złotych, czyli o 1,5 zł więcej niż na początku miesiąca.