Jeszcze na wiosnę hodowcy i przetwórcy drobiu nie mieli powodów do radości. Funkcjonowali na progu opłacalności. Dziś teoretycznie powinni być zadowoleni. Pojawiły się pierwsze informacje o wzroście cen drobiu. Ale jeden kurczak wiosny nie czyni.
Tym bardziej, że dane o zauważalnym wzroście cen drobiu wydają się być grubo przesadzone. W okresie letnim cena drobiu zawsze jest wyższa. Powodem wzrostu cen miało być rzekomo masowe wykupywanie drobiu przez kraje, w których kurniki przetrzebiła ptasia grypa, wysokie temperatury oraz możliwość eksportu na Zachód Europy jak i do Rosji.
Jednak do żadnego z tych argumentów nie przychylają się odbiorcy drobiu, jak chociażby znajdujący się w pierwszej piątce krajowych producentów Zakłady Drobiarskie "Koziegłowy".
Jeśli chodzi o ptasią grypę, to ostatnie wykrycie trzech ognisk w Rosji faktycznie może budzić niepokój wśród krajowych hodowców. Inspekcja weterynaryjna przedsięwzięła już pierwsze kroki i jak zapewnia, na dobrą sprawę zagrożeniem mogą być jedynie jesienne wędrówki ptaków.
W opinii przetwórców, polscy drobiarze nie mają tego lata powodów do narzekań. Sytuacja na rynku jest stabilna a jeśli ktoś decyduje się na zmiany ceny, to tylko małe zakłady i zaledwie na kilka dni.
Branża drobiarska jest podzielona. Duzi odbiorcy uspokajają, że sytuacja na rynku jest stabilna i w najbliższym czasie nie musimy obawiać się podwyżek. A katastroficzne wizje wysokich cen drobiu to efekt działania lobby paszowego, które w ten sposób próbuje napędzić sobie koniunkturę.