Większość przedsiębiorców, boi się zbyt dużej konkurencji na unijnym rynku. Na taką opinię ma wpływ m.in. zapowiedź komisarzy, którzy stwierdzili, że polscy producenci nie będą mogli używać krajowych certyfikatów jakości. Jednak na razie nie ma jeszcze dyrektyw.
Kilkanaście lat temu nie przywiązywano dużej wagi do jakości polskich produktów, ale z czasem powstawało coraz więcej firm i zaczęła się walka o miejsce na rynku. Dziś klienci mogą przebierać w produktach. Najważniejsze są: jakość i cena. O ile ceny można porównać, to jakości, bez spróbowania, po prostu się nie da. Dlatego organizowane są konkursy Np. "Dobre, bo polskie". Istnieje obawa, że po wejściu Polski do Unii Europejskiej nagradzanie certyfikatami będzie niemożliwe.
Komisarze twierdzą, że oznaczanie produktów godłami "Teraz Polska" czy "Dobre bo polskie," to dyskryminacja produktów unijnych. Polscy przedsiębiorcy boją się, że gdy unia przyjmie dyrektywę zabraniającą używania polskich znaków jakości, to wiele dobrych, ale jeszcze nie nagrodzonych produktów będzie wypartych z rynku, szczególnie przez towary zagraniczne. Polskie oznaczenia jakości nie muszą oznaczać, że polski produkt będzie wybierany przez konsumentów na unijnym rynku, ale jak pokazują choćby targi takie jak te w Berlinie - w Europie polski towar się liczy.