Wydaje się, że komisarz Franz Fischler dopiął swego. Podczas rozpoczętego w środę w Luksemburgu spotkania ministrów rolnictwa Unii w obecności dziesiątki kandydatów niemal na 100 proc. dojdzie do reformy kosztownej Wspólnej Polityki Rolnej. Będzie jednak ona najpewniej dużo skromniejsza niż Austriak chciał.
Nasz wiceminister rolnictwa Jerzy Plewa, który od czwartku ma być w
Luksemburgu w zastępstwie ministra Tańskiego (został w kraju ze względu na
sytuację polityczną po dymisji ministra Kołodki), będzie pilnował, by
postanowiona reforma WPR nie naruszyła interesów polskich rolników. Unia ma im
wypłacać ze wspólnej kasy dotacje bezpośrednie - 25 proc. unijnej średniej w
2004 r., rosnące stopniowo o 5 proc., a od 2006 r. o 10 proc. rocznie. Komisja
nie zamierzała obcinać naszym producentom dotacji, ale w zaciętych negocjacjach,
wszystko jest możliwe.
Polska będzie się także starała o
utrzymanie interwencji na rynku żyta. Podobne są intencje Niemiec, więc mamy
potężnego sojusznika, ale obserwatorzy nie wykluczali, że w tej sprawie Berlin
może akurat ustąpić. Komisja dążyła do poniechania interwencji na tym
rynku.
Tuż przed rozpoczęciem spotkania Fischler mówił, że
trzeba znaleźć końcowy kompromis. Negocjacje będą oczywiście bardzo trudne, ale
ważne jest, że stanowiska krajów, nawet tych krytykujących dotąd proponowaną
reformę, zmieniają się. Austriak miał na myśli Francję, dotąd stojącej na czele
obozu wielu krajów przeciwnych reformie WPR. Na jej dokonanie naciskają z kolei
Wielka Brytania, Holandia i Szwecja.
Podczas wtorkowych
rozmów francusko-niemieckich w Berlinie okazało się, że za cenę pewnych ustępstw
Paryż gotów jest przystać na zmiany. Bruksela upierała się jednak, by punktem
wyjściowym rozmów w Luksemburgu nie było uzgodnione stanowisko Francji i
Niemiec, ale propozycje Komisji. Innego rozwiązania wszystkie kraje, by
nie zaakceptowały
– mówił wczoraj Fischer.
Istota planowanej przez Austriaka reformy polegać ma na zerwaniu związku między
wysokością dotacji rolnych a wielkością produkcji, by przestać stymulować nadprodukcję
żywności w Unii począwszy już od 2004 r. Fischler chce też zmniejszania – od 2007 r. –
dotacji dla zachodnich producentów. Zaoszczędzone środki przeznaczono by na
rozwój obszarów wiejskich.
To właśnie wywołuje
największe protesty francuskich związków rolniczych, które wczoraj wezwały
prezydenta Jacques`a Chiraca do zablokowania reformy. Chirac i kanclerz Schreder
uzgodnili we wtorek, by zerwanie związku między wysokością dotacji i wielkością
produkcji przesunąć na rok 2006 oraz by nie obowiązywało to wszystkich
producentów. Których reforma ma nie dotyczyć? Tego nie ujawniono, ale wiadomo, że
Francja chciała chronić zwłaszcza hodowców bydła oraz producentów pszenicy. W
Kopenhadze Polska ustaliła z Unią, że dotacje będą nam wypłacane od hektara – niezależenie
od rodzaju i wielkości produkcji. Dlatego generalny kierunek reformy CAP jest
dla nas korzystny.
Francja i Niemcy miały także uzgodnić, by nie
obniżać – tak jak to proponuje Fischler – cen interwencyjnych zbóż
(nie wiadomo, czy chodzi również o żyto) oraz mleka. Wczoraj z kolei w
Luksemburgu Grecy zaproponowali, by reforma WPR nie objęła obszarów
peryferyjnych Unii (pozaeuropejskich wysp i terytoriów, co jest szczególnie
ważne dla Francji i Hiszpanii) oraz niektórych wyspecjalizowanych
producentów.
Dla nas ważnym punktem proponowanej przez
Fischlera reformy jest również wyłączenie z ograniczania dotacji tych
gospodarstw, które dostają od Unii mniej niż 5 tys. euro rocznie. Dotyczy to
większości producentów w Polsce. Francja jest temu przeciwna i chce, by ciąć po
dotacjach równo – najbiedniejszym i najbogatszym.
Nie
wiadomo, kiedy kompromis zostanie zawarty. Przewiduje się, że ciężkie,
wielogodzinne negocjacje potrwają do piątku. Delegacja francuska zarezerwowała hotele nawet
do niedzieli. Sam Fischler śmiał się do dziennikarzy:Mam nadzieję, że
będziecie w niedzielę wolni.
W razie fiaska
luksemburskiego spotkania przewodzący pracom Unii Grecy nie wykluczali jeszcze
jednego spotkania ministrów rolnictwa "25" przed lub tuż po szczycie UE w
Salonikach 20-21 czerwca. Unia Europejska zmuszona jest do reformy WPR, która to
polityka pochłania niemal połowę jej budżetu, ze względu na negocjacje w ramach
Organizacji Światowego Handlu. Ich najbliższa sesja przewidywana jest 10-14
września w Cancun w Meksyku. USA, Nowa Zelandia, Australia i inni wielcy
producenci żywności oczekują tam od UE gotowości do liberalizacji w handlu
rolnym.