Komisja Europejska zgodziła się, by Hiszpania wprowadziła czasowy zakazała pracy dla Rumunów. To pierwszy taki zakaz w historii UE. KE uzasadnia zgodę kryzysem, który bardzo mocno dotknął Hiszpanię oraz ponad 20-procentowym bezrobociem w tym kraju.
Ograniczenia w dostępie do pracy dla Rumunów mają trwać do 31 grudnia 2012 roku i nie dotyczą tych obywateli Rumunii, którzy już teraz są zatrudnieni w Hiszpanii. "Podjęliśmy taką decyzję po raz pierwszy w historii. Zwróciła się o to Hiszpania (28 lipca). KE oceniła, że tak, są silne perturbacje na rynku pracy, i wydała zgodę" - poinformowała na codziennym briefingu prasowym rzeczniczka KE Chantal Hughes.
PKB Hiszpanii zanotował bezprecedensowy spadek - 3,9 proc. między 2008 a 2010 rokiem - a stopa bezrobocia w Hiszpanii jest najwyższa w UE i wynosi 21 procent; średnia w UE to 9,4 proc. Dlaczego środki restrykcyjne odnoszą się tylko do obywateli Rumunii? KE tłumaczy, że wśród ciągle rosnącej liczby obywateli rumuńskich w Hiszpanii bezrobocie jest jeszcze wyższe niż średnia hiszpańska - wynosi około 30 proc. Po drugie, decyzja o ograniczeniu dostępu do pracy mogła dotyczyć tylko Rumunii i Bułgarii, które jako ostatnie weszły do UE w 2007 roku.
Zgodnie z aneksami do traktatów akcesyjnych tych dwóch nowych krajów, do 2013 roku stare kraje UE mogą stosować wobec ich obywateli okresy przejściowe w otwarciu rynku pracy. Hiszpania co prawda nie skorzystała z tej możliwości i otworzyła rynek pracy dla wszystkich, ale odpowiednie klauzule traktatowe pozwalają przywrócić restrykcje. Jak podała KE, Bułgarów mieszka w Hiszpanii nawet osiem razy mniej, więc nie ma potrzeby stosowania wobec nich restrykcji.
Ponad 190 tys. obywateli Rumunii przebywających w Hiszpanii było bezrobotnych w pierwszym kwartale tego roku. KE przekonuje, że "mimo spadku liczby obywateli rumuńskich przybywających do pracy w Hiszpanii w ostatnich latach, prawdopodobnie spowodowanego recesją gospodarczą, ich napływ utrzymuje się na wysokim poziomie". Liczba obywateli rumuńskich w Hiszpanii wzrosła z 388 tys. 1 stycznia 2006 roku do 823 tys. 1 stycznia 2010 roku. KE nie precyzuje, jak duży odsetek stanowią wśród tych obywateli rumuńscy Romowie.
Decyzja KE, podjęta przez przebywających na wakacjach komisarzy unijnych w tzw. procedurze pisemnej, ma wejść w życie automatycznie. Ale każdy kraj, w tym także Rumunia, może w ciągu dwóch tygodni zwrócić się do Rady UE z wnioskiem o zmianę lub anulowanie decyzji KE. "Wówczas ostateczną decyzję w tej sprawie podejmie w głosowaniu kwalifikowaną większością głosów Rada (czyli rządy)" - powiedziała Hughes.
"Nie wiadomo nam o jakimkolwiek kraju, który chciałby oprotestować tę decyzję do Rady" - powiedział PAP rzecznik polskiej prezydencji Konrad Niklewicz. Dodał, że polska prezydencja (dla której dalszy rozwój rynku wewnętrznego jest jednym z priorytetów - PAP), nie będzie komentować decyzji KE.
"KE jest strażniczką traktatów, to ona musiała ocenić, czy zastosowanie ograniczeń jest zgodne z prawem europejskim i wydała decyzję. Trzeba pamiętać, że możliwość zastosowania ograniczeń jest zgodna z traktatem akcesyjnym Rumunii i polska prezydencja nie może komentować suwerennych działań rządu hiszpańskiego" - powiedział Niklewicz.
Sama KE w swym komunikacie prasowym przyznaje, że "ogólnie rzecz biorąc, swobodny przepływ pracowników ma korzystny wpływ gospodarczy w skali europejskiej i przyczynia się do wzrostu gospodarczego w krajach przyjmujących pracowników". Z niedawnych szacunków wynika, że długoterminowy skutek przepływów ludności w latach 2004-2009 na PKB w 15 starych państwach UE wynosi dodatkowo 0,9 proc.
"Co do zasady, jestem przekonany, że ograniczanie swobodnego przepływu pracowników europejskich nie rozwiązuje problemu wysokiego bezrobocia. Powinniśmy się raczej skupiać na tworzeniu nowych miejsc pracy" - przyznał w komunikacie prasowym nawet sam komisarza ds. zatrudnienia Laszlo Andor. Przypomniał, że Hiszpania od początku prowadziła "bardzo otwartą politykę w stosunku do pracowników z innych państw", co KE zawsze doceniała.
"Komisja rozumie jednak, dlaczego w tym konkretnym momencie - z powodu dramatycznej sytuacji w dziedzinie zatrudnienia i bardzo złożonej sytuacji finansowej - władze Hiszpanii pragną wycofać się z pełnej swobody przepływu - powiedział. - Mamy jednak nadzieję, że to posunięcie będzie możliwie jak najbardziej ograniczone w czasie, a ogólne pozytywne nastawienie do swobody przepływu w Europie będzie nadal dominować".
Jednocześnie Andor zachęcił Madryt do reformy rynku pracy i stworzenia lepszych szans zatrudnienia dla młodzieży. Zaapelował, by zarówno Hiszpania jak i Rumunia "lepiej korzystały z funduszy strukturalnych UE, aby bardziej zdecydowanie tworzyć miejsca pracy".
6552049
1