Zamknijcie sklepy, wywieźcie z nich towar i zabijcie okna deskami - tak radzą policja i funkcjonariusze BOR właścicielom sklepów w centrum Warszawy.
Właściciele firm i sklepów znajdujących się w okolicy strefy bezpieczeństwa boją się zamieszek i walk policji z przeciwnikami Europejskiego Forum Ekonomicznego, które odbędzie się w Warszawie 28-30 kwietnia. - Widziałem reportaże z Pragi i uzbrojonych antyglobalistów ubranych w pancerze ochronne - mówi Cezary Michańkow z zakładu poligraficznego przy ul. Marszałkowskiej. - Policja doradziła mi, żebym zabrał stąd, co się da, i zabezpieczył witryny deskami. Nie wyniosę przecież kserokopiarek ważących 300 kg. Okratuję okna i będę pilnował swojego dobytku - dodaje.
Takie same plany ma właściciel sklepu z artykułami metalowymi. - Usuniemy materiały z wystawy i zamkniemy punkt. Nie wiem tylko, skąd weźmiemy deski - wyjaśnia Daniel Florczyk, pracownik sklepu. Twierdzi, że jedyna rada, jaką usłyszał od funkcjonariuszy, to żeby śledził prasę i oglądał telewizję.
Zdaniem byłego antyterrorysty Jerzego Dziewulskiego, taka sytuacja budzi wątpliwości. - Chociaż mieszkańcy płacą podatki, sami będą musieli ponieść koszty wywozu towaru i wybitych szyb. Trzeba jednak przyznać, że to uczciwa postawa funkcjonariuszy. Nasz problem polega na tym, że inni na przygotowania mieli co najmniej rok. My mieliśmy na to zaledwie siedem miesięcy - mówi Dziewulski. Większość właścicieli sklepów w Centrum zamknie je na czas forum. Także Dorota Gawarska. - Długo się wahałam, bo trzy dni bez pracy to dla nas duża strata. Ale kiedy dowiedziałam się od funkcjonariusza, że na 20 antyglobalistów przypadnie tylko jeden policjant, postanowiłam zamknąć sklep, zasłonić okna dyktą, zabrać kasę i dokumenty - wyjaśnia właścicielka sklepu.
Nad trzydniową przerwą w handlu zastanawia się także zarząd Galerii Centrum, mimo że nie stoi ona na trasie demonstrantów. - W trosce o bezpieczeństwo klientów najprawdopodobniej od 28 kwietnia sklep będzie nieczynny - wyjaśnia Lidia Czarnogórska z Galerii Centrum.
Policja nie chce straszyć mieszkańców, przyznaje jednak, że trudno przewidzieć przebieg manifestacji. - Praskie doświadczenia dobitnie pokazują, że pokojowa demonstracja może przerodzić się w zamieszki - wyjaśnia Tomasz Białek, ekspert Biura Ochrony Rządu.
Podczas szczytu większość szkół znajdujących się w okolicy stref bezpieczeństwa będzie zamknięta. Rodzice licealistów z XXXVII LO przy ul. Świętokrzyskiej muszą wypełnić specjalne deklaracje. - Jeśli wszyscy rodzice zgodzą się na przejęcie w tych dniach opieki nad swoimi dziećmi, lekcje się nie odbędą - mówi Małgorzata Kobza z sekretariatu liceum.
Podobnie jest z przedszkolami znajdującymi się w strefie. - Miasto nie może zamknąć placówek. Decyzja należy do dyrektorów - wyjaśnia Lucjan Bełza, dyrektor biura bezpieczeństwa urzędu miasta. Większość dyrektorów już dziś podjęła taką decyzję, powołując się na rozporządzenie MEN z 31 grudnia 2002. Zgodnie z nim, dyrektor może zawiesić zajęcia, jeśli wystąpiły okoliczności zagrażające.