W 2050 r. mamy szansę na uzyskanie produktu krajowego brutto, liczonego na mieszkańca, odpowiadającego średniemu poziomowi w Unii Europejskiej.
Stanie się tak, jeśli do tego czasu tempo wzrostu gospodarczego będzie w naszym kraju przeciętnie o 2 proc. wyższe niż we Wspólnocie – ocenił prof. Stanisław Gomułka podczas seminarium w Polskiej Akademii Nauk, które poświęcone było społeczeństwu i gospodarce po piętnastu latach transformacji ustrojowej.
Dystans rozwojowy, jaki nas dzieli do państw „starej” Unii Europejskiej, jest ogromny. Obecnie produkt krajowy brutto liczony na mieszkańca Polski odpowiada zaledwie 40 proc. średniego poziomu Wspólnoty. – Jest to miejsce, jakie Polska zajmowała przez ostatnie dwa wieki – powiedział prof. Stanisław Gomułka podczas seminarium. Zdaniem profesora mamy szansę zlikwidować dystans rozwojowy, jaki nas dzieli do Unii Europejskiej; w 2050 roku możemy uzyskać średni poziom PKB Wspólnoty liczony na mieszkańca. Ale żeby tak się stało, tempo wzrostu gospodarczego naszego kraju musi być w całym okresie przeciętnie o 2 proc. wyższe od notowanego w Unii Europejskiej. Przy tym Unia będzie się prawdopodobnie rozwijać w tempie 1,5-2 proc. rocznie. Aby nadrobić dystans nasz PKB przez pewien czas powinien zwiększać się o 5-6 proc. rocznie, a potem możemy uzyskiwać mniejsze tempo wzrostu gospodarczego.
W ocenie prof. Jana Winieckiego, w wyniku transformacji zlikwidowany został wieczny niedobór towarów oraz pozbyliśmy się tragicznej jakości produktów. Powstał też nowy sektor prywatny, podczas gdy stary w dużej części padł, ponieważ był zdeformowany przez system komunistyczny. Udało się, po początkowym spadku, uzyskać trwały wzrost konsumpcji gospodarstw domowych. Natomiast oczekiwana długość życia zwiększyła się o 4 lata. – Jednak w połowie lat dziewięćdziesiątych wytracone zostało tempo zmian. Z pozycji lidera przemian w naszym regionie spadliśmy na ostatnie miejsce – powiedział prof. Jan Winiecki. Zwrócił też uwagę na wysokie bezrobocie. Zaznaczył, że wysokie bezrobocie jest tam, gdzie gospodarka jest przeregulowana. Podkreślił, że połowę przedsiębiorstw, które upadły, dałoby się uratować, gdyby nie działania związkowców. Należało tylko odchudzić zatrudnienie w tych firmach.