Ci którzy mogliby być eurodeputowanymi, chcą zostać w kraju, zaś ci, którzy sami najgłośniej krzyczą o swoich kandydaturach, raczej w kraju zostać powinni. Rusza karuzela nazwisk, z których 13 czerwca najprawdopodobniej wybierzemy zaledwie cztery.
Oficjalnie politycy niechętnie jeszcze mówią o kandydaturach do Parlamentu Europejskiego, jednak giełda nazwisk już ruszyła. Kto ma szansę? Większość mówi o autorytetach i starannie wyselekcjonowanej grupie, która - stanowiąc pierwszą reprezentację Polski w Brukseli - wyrobiłaby nam dobrą markę na przyszłość. - Ludzie, którym można zaufać i potem spać bez obaw, że z głupoty, czy nieuczciwości przehandlują nas - ustawił poprzeczkę poseł Witold Gintowt-Dziewałtowski, który mimo wewnątrzpartyjnych nacisków na kandydowanie, zdecydował się popracować jeszcze nad polskim prawem.
Brak dwóch trzecich
Politycy, z którymi rozmawialiśmy, za
wzorzec kandydata podają prof. Tadeusza Iwińskiego (SLD). Problem w tym, że sam
poseł Iwiński daje sobie dwie trzecie szans, że nie będzie kandydował do PE, a
jedna trzecią na "tak".
- To dobrze, bo do niedawna mówił zero na "tak" - zdradza jego
parlamentarny kolega.
Iwiński jest znany na europejskich salonach. Rozmawia
w około 20 językach. Jako jedyny Polak zasiada w prezydium Partii Europejskich
Socjalistów, która jest druga siłą w PE.
- Rzeczywiście byłbym logicznym kandydatem - mówi o sobie. Ale w kraju trzymają go szykujące się w przyszłym roku trudne wybory parlamentarne.
Do eurowyborów szykuje się również prof. Ryszard Górecki, rektor Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Rektor nie jest utożsamiany z żadną partią, ale z zebranych przez nas informacji wiadomo, że miało o niego zabiegać stowarzyszenie "Ordynacka".
Unia do Unii szerzej
- Rozwijający się uniwersytet
byłby doskonałą rekomendacją dla prof. Góreckiego - podkreśla Janusz
Cichoń, członek zarządu województwa i Unii Wolności, związany również z
olsztyńską uczelnią.
Chudnąca w sondażach UW nie wyklucza, że przygotowując się do kampanii, poszuka szerszej płaszczyzny, ale raczej w kierunku przeciwnym do polityki.
Jeśli w ordynacji będzie zapis o wystawianiu kandydatur przez listy obywatelskie, niewykluczone, że wystartowałby z takiej Miron Sycz (UW), który z racji ukraińskiego pochodzenia ma silną pozycję zarówno na północy województwa, jak i na Podlasiu.
Mocną postacią pojawiającą się na giełdzie nazwisk jest Włodzimierz Cimoszewicz. Szef dyplomacji pochodzi z Białegostoku, więc startowałby z naszego okręgu (miałby pierwsze miejsce na liście SLD). - Z tego co mi wiadomo, to Włodek nie porzuci jednak powierzonej mu dyplomacji - mówi bliski mu partyjny kolega.
Nigdy nie mówi nigdy
- Cimoszewicz i Iwiński to
zdecydowanie najlepsze kandydatury i jeśliby zdecydowali się na start, to nikt
inny z Sojuszu nie powinien im wchodzić w drogę - mówi Andrzej Ryński,
marszałek województwa.
- A jeśli nie zdecydowaliby się? - zagadnęliśmy, wiedząc, że marszałek wcale nie odcina się od kandydowania.- Ja jestem o tyle w dobrej sytuacji, że na razie nigdzie nie muszę, ale w polityce nigdy nie mówi się "nigdy" - dodaje.
Ryński ma obycie w Brukseli. Jest w 21-osobowej grupie obserwatorów w Europejskim Komitecie Regionów, jednej z czterech najważniejszych organizacji w Unii.
Pod koniec lutego na ewentualne kandydowanie zdecyduje się Danuta Ciborowska. Za to na pewno będzie starała się o taką możliwość jej partyjna koleżanka Joanna Sosnowska.
Inaczej do wystawiania kandydatur podchodzi Platforma Obywatelska. - Przyjęliśmy zasadę, że ci, których wybrano w demokratycznych wyborach, a więc burmistrzowie, prezydenci i posłowie, nie zdradzą swojego elektoratu w połowie drogi - ujawnił stanowisko PO jej poseł Marek Żyliński. - Stawiamy na intelektualistów, autorytety i znane osobowości.
Poliglota z Samoobrony
Podobnie może wyglądać sprawa w
PiS. Poseł Aleksander Szczygło, który jest obserwatorem w PE, potwierdził nam,
że raczej nie będzie ubiegał się o mandat eurodeputowanego. - Uważam, że
jeszcze w kraju jest wiele do zrobienia - postawił sprawę.
Co o wyborach do PE sądzi były minister, poseł PSL Stanisław Żelichowski?- Czuję się jeszcze na tyle młodo, by służyć kolegom w kraju, ale jeśli uznają, że mam w Unii reprezentować kraj...
Patrząc przez pryzmat ostatnich sondaży opublikowanych przez PBS, wysokie 18-procentowe poparcie dla Samoobrony, dawałoby jej niemal pewny mandat w regionie. Kogo wysłałaby chłopska partia - jak powtarza jej przywódca - na salony?
- Ja nie mam zamiaru kandydować - ustawił na początku rozmowę poseł Mieczysław Aszkiełowicz, szef Samoobrony w regionie. Kandydatury przedstawią na początku lutego i najprawdopodobniej będą posiłkować się kimś spoza partii. - Ze znajomością nawet trzech języków i unijnych realiów - podkreśla poseł.
Z kolei od Romana Giertycha (LPR) dowiedzieliśmy się, że kandydatem nr 1 na liście Ligi będzie w naszym okręgu Bogusław Rogalski, radny sejmiku wojewódzkiego.