O północy, 30 kwietnia z przejść drogowych w Budzisku i Ogrodnikach oraz kolejowego w Trakiszkach zeszli celnicy. Pozostali tylko funkcjonariusze Straży Granicznej. Teraz do przekroczenia wewnętrznej granicy Unii nie trzeba mieć paszportu. Wystarczy dowód osobisty.
Kiedy po polskiej stronie przejścia drogowego w Ogrodnikach niebieska flaga z
12 złotymi gwiazdkami była dopiero wciągana na maszt, a jadący na festiwal do
Wilna, chór "Cantabile” z Kołobrzegu, śpiewał hymn Unii Europejskiej - "Odę do
radości”, znajdujący się w innej strefie czasowej Litwini, od godziny byli
członkami zjednoczonej Europy. Już o godz. 23 naszego czasu nad Sejnami
rozbłysły sztuczne ognie. Tak wejście do Unii Europejskiej świętowali pracownicy
Konsulatu Republiki Litwy.
Polscy celnicy odprawili ostatnie auto o
23.50. I zaczęli się pakować. O północy opuścili przejście, na którym pozostali
tylko pogranicznicy. Rozpoczęły się wspólne polsko-litewskie odprawy graniczne.
Na granicznym pasie pierwsze auto osobowe pojawiło się trzy minuty po północy. O
godz. 0.15 przyjechał rejsowy autobus Warszawa - Tallin. Jadące nim 42 osoby
odprawiano siedem minut. Sprawdzenie jednego paszportu zajęło pogranicznikom
tylko 10 sekund, z dopuszczalnych unijnymi przepisami 24.
Godzinę po
otwarciu granic, przed przejściem w Budzisku w kolejce na odprawę czekało
jeszcze 146 ciężarówek.
- Te auta na naszej zachodniej granicy
odprawiono na podstawie dokumentu SAD i my musimy je odprawić według starych
zasad - powiedział jeden z celników.
Bez odpraw celnych samochody
ciężarowe wjeżdżały do Polski. Ale w Szypliszkach czekała na nie niespodzianka w
postaci funkcjonariuszy policji, Urzędu Kontroli Skarbowej i Grupy Mobilnej Izby
Celnej.