To miało być rutynowe spotkanie menadżerów sklepów Tesco z całej Irlandii. I pewnie zebranie nie różniłoby się niczym od innych, gdyby nie zorganizowana akcja rolników, którzy wdarli się na obrady. Przyjechali bronić rodzimej produkcji.
Co wywołało takie emocje? Decyzja sieci handlowej o imporcie brytyjskich ziemniaków.
rolnik: jesteśmy małym krajem, podczas kiedy nasi farmerzy ledwo wiążą koniec z końcem i walczą o przetrwanie, handlowcy nabijają sobie kieszenie. Nie ma większej wartości dla konsumentów niż krajowy towar wysokiej jakości dostępny w każdym sklepie.
rolnik: czara goryczy się przelała. Jeśli władze nie rozwiążą tego problemu, doprowadzą wieś do wrzenia.
Dostawcy nie wytrzymali i zorganizowali protest. Wicepremier zapewnił w jednym z wywiadów, że rządowa komisja nadzorująca przestrzeganie zasad uczciwej konkurencji w handlu, zbada czy zarzuty rolników są zasadne.
Natomiast przedstawiciele sieci Tesco obiecali producentom spotkanie i debatę o problemie. Sieć wydała także oświadczenie, że wspiera irlandzkie rolnictwo i na lokalne towary wydaje rocznie 2 miliardy euro.