Producenci malin załamują ręce, a jabłek - cieszą się. Jabłka w krajach starej Unii są o 30 proc. droższe niż w Polsce. Zaś ceny skupu malin w tym roku są najniższe od kilku lat.
Nasilają się protesty plantatorów owoców, którzy narzekają na niskie ceny skupu. Wczoraj w Kielcach demonstrowali plantatorzy truskawek, w niedzielę ulicami Kraśnika przemaszerowali plantatorzy malin. Korowód z transparentami przemaszerował podczas festynu z okazji Święta Malin. - W ubiegłych latach maliny były skupowane po 3,40 zł za kilogram. W tym roku firmy z kapitałem zagranicznym działające na naszym rynku zaproponowały nam 1,8 zł - powiedział Życiu Warszawy Tomasz Solis, przewodniczący założonego niedawno Komitetu Strajkowego Producentów Owoców.
W poniedziałek przedstawiciele Komitetu spotkali się z ministrem rolnictwa. Według komunikatu resortu, w najbliższym czasie zostanie skierowany wspólny wniosek resortu rolnictwa i producentów owoców miękkich do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów o zbadanie, czy nie zaszła zmowa cenowa wśród podmiotów skupujących te owoce.
Według Jana Świetlika z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, o wysokich cenach skupu malin w 2003 roku zdecydowały niższe zbiory malin w Polsce oraz słabe zbiory tych owoców u naszego największego konkurenta - Serbii. - Plantatorom malin trudno zastrajkować, bo owoce te trzeba zbierać co drugi dzień. Inaczej zmarnieją - powiedział nam Jan Świetlik.
Plantacje malin na Lubelszczyźnie koncentrują się w powiatach kraśnickim i opolskim. - Z naszego regionu pochodzi około 60 proc. krajowej produkcji malin - mówi Tomasz Solis. Szacuje się, że w całym kraju zbiera się około 50 tys. ton tych owoców. Naszych producentów nie pociesza fakt, że hurtowa cena malin w Niemczech jest sześciokrotnie wyższa niż w Polsce. Bo różnicę tę zgarną głównie pośrednicy. Zagrożeni czują się też plantatorzy truskawek. W ubiegłym roku 61 proc. importu mrożonych owoców krajów starej Unii pochodził z Polski. Ale z roku na rok swój eksport tanich owoców zwiększają Chiny.
Być może takich zmartwień nie będą mieli plantatorzy jabłek, czereśni i porzeczek. A szczególnie ci skupieni w grupach producenckich. Ceny tych owoców w krajach starej Unii są nawet kilkakrotnie wyższe niż w Polsce. W przypadku jabłek ta różnica sięga 30 proc. Według Zbigniewa Przybyszewskiego z grupy producenckiej SUN-SAD skupiającej 15 sadowników z okolic Góry Kalwarii, nie będzie tak w nieskończoność.
- W ciągu trzech lat ceny się wyrównają. Na razie mamy niższe koszty produkcji, bo u nas nadal tańsze są nawozy, środki ochrony roślin, materiał szkółkarski i siła robocza. Ale powoli wszystko drożeje - powiedział nam Zbigniew Przybyszewski.