Swobodny przepływ towarów to jedna z czterech najważniejszych zasad Unii Europejskiej. Po raz pierwszy w historii mogą korzystać z niej również polscy przewoźnicy.
W ciągu ostatniej dekady udział transportu drogowego w ogólnym transporcie UE wzrósł z 67 do 75 proc., zaś o ponad 1/3 zwiększyły się w tym okresie przewozy ciężarówkami o największym tonażu. W Polsce około 80 proc. masy towarowej przewożone jest transportem drogowym, do 2010 roku przewozy te wzrosną o 38 proc. – szacują specjaliści. Nasze firmy transportowe zainwestowały znaczne pieniądze w nowe ciężarówki, mamy najnowocześniejszy tabor drogowy w Europie. Firmy zastosowały się do nowych regulacji prawnych, Biuro Obsługi Transportu Międzynarodowego wydało 11 tys. koncesji, od lat przestrzegamy międzynarodowych konwencji i przepisów. Jak żadna z branż, właśnie transport drogowy wydaje się być tą z najlepiej przygotowanych do unijnej konkurencji.
Specjaliści wyliczyli, że polskie firmy transportowe po zniesieniu kontroli na granicach wewnętrznych Wspólnoty mogą zaoszczędzić w skali roku kilkaset milionów euro. Zniknęły kilkugodzinne kolejki na graniach, sprawdza się tylko paszport i tir jedzie dalej, w miesiącu zrobić może nawet o kilka kursów więcej.
Ale wolny rynek ma także minusy. Gdy na granicach zniknęły kolejki, wiele firm zachodnich zaczęło wozić towary do nas, bo im się to teraz zaczyna opłacać. Silna konkurencja firm z Litwy, Łotwy i Czech również nie odpuści sobie naszego rynku.
Na kilkuprocentowe obniżenie stawek frachtu liczą eksporterzy, ale nie wiadomo, czy do tego dojdzie, gwałtownie bowiem wzrosły w ostatnich tygodniach ceny oleju napędowego. Niższe stawki za transport poprawiłyby konkurencyjność naszego eksportu. Nie do końca wyjaśniona jest także sprawa VAT-u, przewoźnicy nie wiedzą, czy jak dotychczas płacić będą go jedynie naszemu fiskusowi czy być może także temu zagranicą (patrz komentarz). Pytań, na które nie znamy dziś odpowiedzi, jest więcej. Nie jest np. rozstrzygnięta kwestia poboru opłat za korzystanie z dróg w Unii, nie ustalono kto, ile, i za jakie drogi miałby płacić. Komisja Europejska pozostawiła państwom członkowskim swobodę pobierania tego rodzaju opłat. Bogate państwa zapewne zrefundują sobie te dodatkowe wydatki dopłatami z budżetu, stracą z pewnością kraje biedne, które nie mogą liczyć na tego rodzaju pomoc. Szacuje się, że europejski rynek transportowy wart jest rocznie 450 mld euro. Jaką część tego tortu przejmą polskie firmy transportowe, okaże się za kilka miesięcy.