Gdyby Unia Europejska nie dotowała wdrożeń oprogramowania, polski rynek informatyczny mogłaby czekać zapaść. Dzięki unijnej pomocy jest szansa na niewielki, ale jednak wzrost.
Rodzimi producenci mogą już tylko pomarzyć o tym, że wydatki na sektor przekroczą wartość 2 proc. produktu krajowego brutto (PKB), tak jak to miało miejsce w 2000 r. Było to spowodowane hossą, która zaowocowała inwestycjami w nowe programy i systemy informatyczne. Atmosferę podsycali sami informatycy, strasząc konsekwencjami „milenijnej pluskwy”. Konkretnie tym, że starsze komputery w nocy 31 grudnia 1999 r. zamiast przestawić datę na 1 stycznia 2000 r., zmienią ją na 1 stycznia 1900 r., co spowoduje sporo zamieszania w działaniu systemów.
Ostatecznie okazało się, że zjawisko takie, nawet jeśli miało miejsce, było marginalne. Spółki informatyczne zbiły kokosy na wdrażaniu systemów odpornych na „problem milenium”. Wiele spółek komputerowych zyski z tego tytułu księgowało już w 2000 r. i to właśnie na ten rok przypadł ich szczyt. Po 2000 r. przyszedł światowy kryzys gospodarczy, który pogłębił jeszcze atak terrorystyczny na WTC 11 września 2001 r. Przedsiębiorstwa zostały zmuszone do szukania oszczędności. Jedną z metod było obcinanie wydatków na informatykę. Nakłady na ten sektor spadły poniżej 2 proc. PKB i praktycznie nie ma szans, aby w najbliższych latach ten pułap przekroczyły.
Analitycy Biura Badawczo-Analitycznego DiS szacują jednak, że po dołku, jaki przypadł na lata 2001-2002, krajowe firmy informatyczne odbiją się od dna. Prognoza na lata 2003-2005 przewiduje stopniowy wzrost nakładów na informatykę do poziomu 1,8-1,9 proc. PKB. Klienci firm komputerowych dużo rozsądniej wydają środki na informatykę, ale jednocześnie zostali porządnie postraszeni perspektywą wejścia Polski do Unii Europejskiej z dniem 1 maja 2004 r. Producenci oprogramowania utrzymują, że potrzebne są zmiany oprogramowania po to, aby móc rywalizować na wspólnym rynku z nieobecnymi na razie w Polsce unijnymi spółkami informatycznymi. Do tego dochodzi pomoc ze strony UE, która w ramach programów przedakcesyjnych dofinansowuje inwestycje w nowe oprogramowanie. Programy te przestaną istnieć z dniem wejścia Polski do Unii, ale w ich miejsce najprawdopodobniej pojawią się inne – poakcesyjne.