Komisja Europejska wydaje wojnę konserwantom. Chce zakazać używania niektórych substancji. Restrykcje mają dotyczyć azotanów i azotyn używanych przy produkcji wędlin i serów.
Stosowane są one przez wędliniarzy, bo zabezpieczają produkty spożywcze przed szybkim psuciem się. Okazało się jednak, że zmieniają się w tzw. nitrozaminy, czyli substancje rakotwórcze. Nie można ich całkowicie wyeliminować z produkcji, dlatego Komisja wprowadzi maksymalną dawkę stosowaną w wędliniarstwie.
Azotany same w sobie, zanim zamienią się w rakotwórcze substancje, też są bardzo szkodliwe. Mogą bowiem powodować, że czerwone krwinki tracą zdolność przenoszenia tlenu.
- A to w ekstremalnych przypadkach, gdy do organizmu trafi ich dużo, może doprowadzić nawet do śmierci - wyjaśnia Elżbieta Sikora z Katedry Żywienia Człowieka Akademii Rolniczej w Krakowie. Specjalistka przypomina, że w wędlinach są niewielkie ilości tych substancji. - Jednak to nie jedyne ich źródło. Do naszego organizmu trafiają też z serów i warzyw - ostrzega. Dlatego wcześniej Komisja uregulowała ich dopuszczalny poziom w sałacie i szpinaku.
Z użycia mają też być wycofane dwa popularne konserwanty E216 i E217. Po przeprowadzeniu badań okazało się, że powodują reakcje alergiczne. Przy produkcji cukierków-żelków dla dzieci mają zaś przestać być używane niektóre substancje żelujące.
To już kolejny element walki Komisji z tymi rodzajami słodyczy. Wcześniej nakazano wycofanie ze sprzedaży tych, które zawierają dodatki w postaci całych lub suszonych owoców. Zdarzały się bowiem przypadki krztuszenia się nimi dzieci.
- Cały czas staramy się uzupełniać prawo o najnowsze wyniki badań naukowych. To jest niezbędne dla bezpieczeństwa konsumentów - tłumaczył w Brukseli unijny komisarz ds. zdrowia David Byrne. Unia wyjątkowo dba o bezpieczeństwo żywności, przepisami zajmuje się specjalna dyrekcja i Europejska Agencja Bezpieczeństwa Żywności. Przygotowane przez Komisję zapisy muszą być teraz zatwierdzone przez Radę UE i Parlament Europejski.