W poniedziałek i wtorek nad kwestiami podziału władzy w UE będzie dyskutował europejski Konwent. Rozważane ma być m.in. również duńska propozycja, przedstawiona przez duńskiego premiera, Andersa Fogha Rasmussena.
Rasmussen uważa, że instytucyjną podstawę rozszerzonej Unii powinny stanowić Parlament Europejski, Rada Europejska i Komisja Europejska.
Jak przekazują duńskie media, premier wypowiedział się na temat zasad wybierania przewodniczących tych trzech instytucji. Przewodniczący PE byłby wybierany większością głosów europejskich deputowanych; Rady – wskazywany byłby na zmianę przez jedną z trzech grup krajów: dużych, średnich i małych, a przewodniczący KE wybierany byłby przez kolegium składające się z parlamentów narodowych krajów członkowskich i Parlamentu Europejskiego
Rasmussen przychyla się niemiecko-francuskiej propozycji podwójnej prezydencji, proponuje jednak jej pewne modyfikacje. Premier uważa, że aby ustrzec Europę przed przesunięciem unijnej władzy wyłącznie na Francję, Anglię i Niemcy, należy wprowadzić do koncepcji Niemiec i Francji elementy, dzięki którym w Unii uwzględniane będą również interesy i możliwości mniejszych krajów.
Anders Fogha Rasmussen uważa też, że rozszerzenie UE pociągnąć powinno za sobą zmiany w konstytucji. Jego zdaniem większa Europa musi mieć odpowiednią konstytucję, która zapewniałaby poszczególnym krajom możliwość rozwiązywania problemów wspólnie z innymi krajami.
Ustawa zasadnicza nowej Europy powinna gwarantować też prawa jej obywateli wobec instytucji Unii, gwarantować jawność prac Rady Ministrów, stosować zasadę większości głosów w większej liczbie dziedzin (np. sprawach podatkowych) i zasadę pełnej jednomyślności np. przy ustalaniu górnego pułapu wydatków UE.
Duńskie media uważają, że propozycje Rasmussena spotkają się ze sporym poparciem zarówno w Danii jak i w innych krajach Piętnastki. Przy okazji dziennikarze przypominają, że to właśnie Dania i jej premier przyczynili się w dużej mierze do sukcesu rozszerzenia UE na szczycie kopenhaskim w grudniu ub. roku.
Poparcie dla francusko-niemieckiej propozycji wyraziły Anglia i Hiszpania. Szef brytyjskiego MSZ, Jack Straw powitał z zadowoleniem tę koncepcję, ale zastrzegł, że nie uważa jej za ostatnie słowo. Jednak większość, zwłaszcza małych krajów jest przeciwna pomysłowi podwójnej prezydencji. Sprzeciwiają się: Holandia, Irlandia, Austria także Grecja. Mniejsze kraje Piętnastki i kraje kandydujące do UE obawiają się, że "wielcy" chcą podzielić między siebie funkcje przewodniczących Rady i Komisji. Grecja uznała, że zakres odpowiedzialności i kompetencji, który miałby przysługiwać prezydentom Unii jest niejasny.