Wicepremier i minister rolnictwa Jarosław Kalinowski uważa, że warunki zaproponowane Polsce przez Unię Europejską uda się na tyle poprawić, że nasz kraj będzie mógł skorzystać z członkostwa.
W jakim stopniu Polska skorzysta z tej szansy okaże się dopiero po zakończeniu negocjacji i po spisaniu traktatu akcesyjnego. Jednak gdyby miało się okazać, że do całego interesu będziemy musieli dopłacać, to trzeba sobie wtedy zadać pytanie, czy warto? Ja twierdzę, że obecne warunki jakie nam postawiono uda się poprawić na tyle, że będziemy mogli z nich skorzystać – powiedział Kalinowski na konferencji prasowej w Koszalinie.
Nie oczekujemy przecież żadnej jałmużny z tytułu przyjęcia do grona państw piętnastki. To jest proces, który ma dać korzyści obu stronom. Gdybym w to nie wierzył nie byłbym teraz wicepremierem i ministrem – dodał Kalinowski.
Kalinowski stwierdził, że z wyliczeń Komisji Europejskiej i naszego ministerstwa rolnictwa wynika, że w 2004 roku z budżetu UE może trafić do polskiego rolnictwa nie więcej niż 600 mln euro. To o połowę mniej niż zakładają proponowane dzisiaj składki w ramach wspólnej polityki. Polscy podatnicy musieliby dołożyć drugie tyle do biednego rolnictwa niemieckiego i francuskiego. Wolałbym, aby polityka rolna była jedna, wspólna dla wszystkich w UE i dla nas. Wolne środki jakie by pozostały, można byłoby przeznaczyć na edukację – wyjaśnił wicepremier.
Na pytanie o ewentualne zmiany stanowiska negocjacyjnego polskiej strony minister stwierdził, że stanowisko przyjęte tydzień temu jest kompletne i nie wymaga żadnych zmian, ani doprecyzowania. Z tym stanowiskiem nasi negocjatorzy w najbliższych tygodniach będą prowadzić rozmowy – podsumował.
W ubiegłym tygodniu rząd zmienił polskie stanowisko rolne. Polska chce mieć możliwość wsparcia rolników z własnego budżetu krajowego, przesunięcia części (jeszcze nie określonej) unijnych środków przeznaczonych na rozwój wsi na zwiększenie dopłat bezpośrednich oraz prowadzenia selektywnej ochrony rynku. Oficjalne stanowisko UE w rolnictwie ma być gotowe do początku listopada.
Jarosława Kalinowskiego zaniepokoiło stanowisko Irlandii dotyczące wejścia Polski do Unii Europejskiej. Polska zapłaciła już za swoje członkostwo. To, że w wielu kręgach próbuje się wstrzymać proces rozszerzenia, tak jak w Holandii i Irlandii, nie jest niczym nowym. Było tak już i z Austrią. Będziemy w UE, choć w państwach piętnastki mamy wiele osób nieprzychylnych. Wierzę, że jednak ten proces przebiegnie pomyślnie do końca – zapewnił Kalinowski.
Wg ministra, Polska oczekuje sprawiedliwych warunków członkostwa w UE. Jego zdaniem, społeczeństwa i politycy państw piętnastki wiedzą, że jeżeli będą realizować coś w rodzaju dyktatu, to Polacy mogą powiedzieć "nie" dla wejścia do Unii. Ale czy to będzie przegrana Polski? Czy to nie będzie przegrana całego procesu rozszerzenia i polityków, którzy dążą do przekreślenia pojałtańskiego porządku? W ten sposób albo przekreślamy albo odsuwamy na długi czas budowanie solidarnej i zrównoważonej, bezpiecznej Europy – powiedział minister.