Unia Europejska ruszyła wczoraj do pracy pod nowym, irlandzkim przewodnictwem. Ostatnie pół roku Piętnastki pod przewodnictwem Włoch zapisało się w pamięci między innymi dzięki licznym dyplomatycznym gafom premiera Silvio Berlusconiego, a także fiasku unijnego szczytu w Brukseli.
Irlandia objęła przewodnictwo 1 stycznia, ale tak na prawdę dopiero dziś zabiera się do pracy. Pierwszy dzień irlandzkiego przewodniczenia zaczął się od kontrowersji i polemiki.
Premier Irlandii przeciwstawił się przewodniczącemu Komisji Europejskiej Romano Prodiemu, który grozi Europą „dwóch prędkości”, jeżeli do końca tego roku nie dojdzie do porozumienia w sprawie europejskiej konstytucji. Powiedział, że to pomysł niekorzystny dla wszystkich a Europa powinna się jednoczyć a nie dzielić.
To właśnie włączenie do prac Unii 10 nowych członków, będzie głównym wyzwaniem irlandzkiego przewodnictwa. Czy 1 maja obejdzie się bez problemów i czy będziemy tylko świętować a nie dojdzie do oszustów, spekulacji i nieuczciwych prób wykorzystania momentu otwarcia granic – to w dużej mierze będzie zależało od umiejętności koordynacji Irlandczyków.