Aby myśleć o dogonieniu swych rywali gospodarczych, Unia Europejska musi skupić się na poprawianiu sytuacji w szkolnictwie wyższym - uważa komisarz UE ds. edukacji Jan Figel.
Wiedza i innowacje są lokomotywą trwałego wzrostu dzisiejszej Europy, a rola uniwersytetów jest zasadnicza dla osiągania celów wyznaczonych na wiosennym posiedzeniu Rady Europejskiej (zawartych w odnowionej Strategii Lizbońskie - PAP) – powiedział Figel na środowej konferencji prasowej.
Komisja zaznacza w dokumentach przyjętych w środę i poświęconych tematyce edukacji, że chociaż "przeciętnie jakość nauczania na uniwersytetach europejskich jest raczej dobra, nie są one w stanie wykorzystać całego swojego potencjału dla pobudzenia wzrostu gospodarczego, spójności społecznej oraz tworzenia większej liczby lepszych miejsc pracy".
W Unii tylko 20% osób aktywnych zawodowo ma wykształcenie wyższe. Natomiast w USA odsetek ludzi z wyższym wykształceniem stanowi 38 proc. tej populacji, w Kanadzie już 43%, a w Japonii 36%.
Jak wynika z badań, około 25% osób w wieku 18-24 lata podjęło w krajach UE w 2002 roku naukę na studiach wyższych. Tymczasem w USA odsetek ten wyniósł 39%. Europejscy studenci podejmują studia także w późniejszym wieku niż ich rówieśnicy zza oceanu. Prawie 40% amerykańskich 18-latków uczęszcza na wyższe uczelnie, w Europie tylko 15%.
Jednakże Europa pomału nadrabia dystans. Badania pokazują, że w latach 1997-2002 liczba studentów wzrosła w UE o 16%, osiągając w 2002 roku 16,3 mln. W Stanach natomiast w tym okresie liczba studentów zwiększyła się o 2,1% do 15,9 mln w 2002 roku, w Japonii tylko o 0,1%.
Liczba studentów wzrasta szczególnie w nowych krajach UE (w pięcioletnim okresie zwiększyła się o blisko 80%), najszybszy wzrost wśród krajów OECD odnotowuje Polska.
Komisja zwraca uwagę, że w Unii dostępność do szkolnictwa wyższego jest na ogół stosunkowo niska. Zdaniem Komisji, słabe rezultaty Europy wynikają z ogromnej różnicy w finansowaniu szkolnictwa wyższego oraz niezdolności dostosowania do zmian jakie zachodzą w społeczeństwie.
Państwa UE przeznaczają na szkolnictwo wyższe średnio 1,1% produktu krajowego brutto, co jest porównywalne z Japonią, ale zdecydowanie poniżej wydatków Kanady i USA - odpowiednio po 2,5 i 2,7% PKB. Gdyby Europa miała osiągnąć poziom całkowitych wydatków Stanów Zjednoczonych, musiałaby wydawać corocznie dodatkowe 150 mld euro.
Brak wystarczających środków na edukację wpływa niewątpliwie na wyniki uniwersytetów europejskich i sprawia, że poziom badań naukowych jest niejednokrotnie niższy niż światowy. Nie mogą one poszczycić się taką samą liczbą publikacji naukowych, patentów oraz nagród Nobla, jak na przykład Stany Zjednoczone.
Jak ocenia Komisja, podstawowa różnica polega na tym, że w Europie szkolnictwo wyższe opiera się prawie wyłącznie na (ograniczonych) środkach publicznych. Aby dawać impuls do rozwoju szkolnictwa wyższego, środki na nie powinny pochodzić z różnych źródeł, a wkład finansowy studentów powinien być jak najniższy.