Unia Europejska może Polsce odebrać ogromne pieniądze w przyszłych budżetach. Zmniejszy pomoc dla najbiedniejszych regionów na Wschodzie, by dać miliardy na rozwój i nowe technologie w "starej" Europie.
Gazeta dotarła do trzymanego w największej tajemnicy dokumentu o "perspektywie finansowej" na lata po 2007 roku. Symulacje budżetowe pokazują jasną tendencję: Bruksela będzie w przyszłości znacznie bardziej skąpa wobec biednych regionów.
O ponad 10 miliardów euro rocznie skurczą się, tak zwane, fundusze strukturalne i spójnościowe. Mamy się nimi dzielić z tymi regionami "starej" Unii, głównie dawnej NRD, które po rozszerzeniu nie powinny już dostawać pieniędzy z Unii. Niemal o połowę zmaleją wydatki na administrację, między innymi, dlatego, że eurokraci z naszych państw będą zatrudniani o wiele wolniej niż oczekiwano.
Może także wzrosnąć nasza składka. Powstanie również nowy "fundusz wzrostu i konkurencyjności", który ma finansować badania naukowe, nowe technologie i wielkie przedsięwzięcia, jak autostrady i koleje. Jednak głównie na Zachodzie.
To tylko plany - pisze "Gazeta Wyborcza", dodając, że budżet za dwa lata będzie przyjmować 25 państw, każde z prawem weta. Dziennik zauważa jednak, że perspektywy finansowe Unia chce jednak zatwierdzić już w grudniu - akurat wtedy, gdy Polska i Hiszpania najbardziej zainteresowane funduszami na regiony, bić się będą o głosy w Nicei.