W przyszłym roku Polska wyda na płatności bezpośrednie 50 proc. środków zaplanowanych na 2004 r. Mimo to, resort rolnictwa zapewnia, że użytkownicy ziemi dostaną maksymalną kwotę dopłat bezpośrednich - 55 proc. dopłat unijnych.
Zamieszanie wokół płatności bezpośrednich wywołał projekt przyszłorocznego budżetu. Ze względu na duże wydatki, jakie czekają państwo w związku z dopłatami (m.in. kosztowne przelewy na konta bankowe rolników) rząd zdecydował, że w 2004 r. wyda na nie 50 proc. zaplanowanych środków. Propozycja Rady Ministrów oburzyła PSL: Z naszych ustaleń z ministrem rolnictwa wynikało, że tylko 20 procent środków może być nie wyprowadzona w 2004 roku. Pozostałe 80 procent miało być wypłacone – zauważa Marek Sawicki. – Jeśli proponuje się, aby wypłacić tylko 50 procent, a resztę przesunąć na następny rok, to jest to już nadużycie i próba oszukania rolników.
Aleksandra Szelągowska, dyr. Departamentu Budżetu i Finansów w ministerstwie rolnictwa uspokaja: Rząd zapewnia, że mimo to płatności w 2004 roku będą wypłacone w najwyższej kwocie, to jest 55 procent dopłat unijnych. 50 proc. środków na 2004 r. to gwarancja, że wszyscy, którzy złożą wnioski do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa dostaną pieniądze. Tym bardziej, że w przyszłym roku wypłacanie dopłat rozpocznie się 1 grudnia. - Dlatego możliwe jest rozbicie środków – wyjaśnia dyr. Szelągowska. Pozostałe 50 proc. środków można będzie wykorzystać do 30 kwietnia 2005 r.
Tymczasem rząd przyjął projekt ustawy o płatnościach bezpośrednich. Ministrowie zaproponowali, aby z pieniędzy unijnych mogli skorzystać posiadacze (właściciele lub dzierżawcy) co najmniej 1 ha użytków utrzymanych w dobrej kulturze rolnej (nie mogą to być np. zachwaszczone odłogi).
Rada Ministrów określiła także, że producenci tytoniu, chmielu i ziemniaków na skrobię będą mogli ubiegać się o płatności uzupełniające. O ich wysokości zdecyduje rząd.