Ani się obejrzeliśmy a wakacje są już na finiszu. Tegoroczne były nietypowe nie tylko ze względu na pogodę. To pierwsze wakacje, które spędziliśmy jako pełnoprawni członkowie Unii Europejskiej. Jak je oceniamy?
Leszek Ogrodnik, właściciel olsztyńskiego kantoru wymiany walut twierdzi, że ślady naszego członkostwa widać i w jego firmie. I to wcale nie z powodu spadku kursu euro, który był znakomitym wakacyjnym prezentem zwłaszcza dla tych, którzy w tej walucie zaciągnęli kredyty.
- Z moich obserwacji wynika, że szara strefa została mocno ograniczona. To efekt uszczelnienia naszej granicy z obwodem kaliningradzkim - mówi Ogrodnik. - Skąd takie przekonanie? Znacząco spadły nam obroty. Mamy po prostu mniej klientów.
Prywatnie właściciel kantoru nie zauważa większych zmian, które przyniosła Unia Europejska. - Ceny żywności? Wiem, że wzrosły, ale nie zwracam na to uwagi. Na szczęście nie muszę - dodaje.
Niestety, większość mieszkańców regionu - musi. - Zrezygnowałam z jedzenia wołowiny i wieprzowiny. Kupuję tylko drób. Nie stać mnie na droższe mięso - przyznaje pani Stanisława - Zauważyłam, że bardzo wzrosła cena ryżu.
Taniej w monopolu
Pewien ruch cen - jak sam mówi -
dostrzega Adam Wojtaszek, wojewódzki inspektor weterynarii, a jednocześnie
rzecznik wojewódzkiego lekarz weterynarii. - Ale mam nadzieję, że z czasem
pójdzie za tym wzrost zarobków. Choć i tak wzrost cen nie jest drastyczny -
uważa. - Pierwsze wakacje w Unii to, moim zdaniem, dość dobry czas.
Wiele firm z naszego regionu, które zajmują się przetwórstwem żywności, uzyskało
uprawnienia do sprzedaży swoich produktów na unijnych rynku. I robią to z dużym
powodzeniem. Poniosły nakłady na dostosowanie się do unijnych norm, ale zyskają
na tym wszyscy. Zarówno same przedsiębiorstwa, jak i konsumenci, bo jakość
żywności jeszcze bardzie wzrośnie. Ogólnie wydaje mi się, że wszystko wyszło
lepiej niż pierwotnie zakładano. Znów sprawdziło się powiedzenie: nie taki wilk
straszny, jak go malują.
Choć ceny żywności i benzyny wzrosły, w sklepach znajdziemy też produkty, które potaniały. - Butelka popularnej greckiej wódki przed naszym wejściem do Unii kosztowała 47 złotych. Teraz trzeba za nią zapłacić aż o 13 złotych mniej - mówi sprzedawca z olsztyńskiego sklepu monopolowego. - Podobnie jest z innymi alkoholami. Klienci przychodzą i kiedy słyszą nową cenę, robią wielkie oczy i głośno mówią: przynajmniej to potaniało.
Cieszą się także ci, których do niedawna nie było stać na kupno własnych czterech kółek. Izba Celna i wydział komunikacji przez całe wakacje przeżywały istne oblężenie. Kierowcy masowo rzucili się do legalizacji kupionych, głównie w Niemczech tanich, używanych aut.
Paszporty do lamusa
Skutki przystąpienia Polski do Unii
Europejskiej widać też na olsztyńskiej starówce. Tegoroczne wakacje mijają po
znakiem masowego najazdu turystów z innych krajów dawnej piętnastki. A to
dostateczny powód do radości olsztyńskich kupców i właścicieli knajp.
- Przyjeżdża do nas zdecydowanie więcej zorganizowanych grup. Niemcy podkreślają, że nie muszą już mieć paszportów, żeby wjechać do Polski. Dlatego przyjeżdża ich więcej. Są oszczędni, a do tej pory konieczność wyrobienia paszportu skutecznie zniechęcała niektórych do przyjazdu - wyjaśnia Elżbieta Zawadzka, dyrektor olsztyńskiej informacji turystycznej. - Zaczęli do nas przyjeżdżać nie tylko nasi zachodni sąsiedzi. Mamy coraz więcej Francuzów, Włochów i Hiszpanów.
Białe niedźwiedzie
Podobne zjawisko obserwuje właściciel
podolsztyńskiego campingu. - Są u nas Niemcy i Holendrzy. W te wakacje po
raz pierwszy mieliśmy też rodzinę z Portugalii. Przyjechali do nas z drugiego
końca Europy - mówi. - Ale ogólnie to wesoło nie jest. Na przykład ja
przez Unię muszę płacić VAT za nieruchomości.
Zdaniem Marka Kołakowskiego, prezesa dużej olsztyńskiej firmy meblarskiej, a jednocześnie szefa warmińsko-mazurskiego Business Centre Club, pierwsze wakacje w Unii to przede wszystkim usprawnienia ruchu na granicach. - Szczególnie samochodów ciężarowych - konkretyzuje. - Ogólnie jednak mam wrażenie, że dla ludzi z Zachodu Polska przestała być krajem, w którym po ulicach biegają białe niedźwiedzie. To pierwsze wakacje, które spędziliśmy w cywilizowanej Europie.