Szef polskiej dyplomacji Włodzimierz Cimoszewicz po poniedziałkowym spotkaniu Brukseli z szefem unijnej Rady ministrów spraw zagranicznych Duńczykiem Perem Stigiem Moellerem i komisarzem UE ds. poszerzenia Guenterem Verheugenem powiedział, że sprawili oni wrażenie zaskoczonych listą polskich postulatów.
Jak powiedział polski minister lista postulatów została nieco skrócona, ale nadal zawiera więcej niż 10 a mniej niż 20 punktów. Zaznaczył, że główny negocjator Jan Truszczyński wznowi, zaraz po konferencji prasowej, rozmowy ze stroną unijną o sprawach technicznych. Wraził również nadzieję, że Dania może ewentualnie wystąpić jeszcze z jakimiś inicjatywami. Cimoszewicz podkreślił, że polskie postulaty dotykają problemów, których nie można bagatelizować, dlatego też nie potrafi powiedzieć jak wiele spraw będzie musiało być negocjowanych w Kopenhadze, zależy to od woli politycznej i elastyczności obu stron.
Dwie najważniejsze dla Polski kwestie to postulaty wyższego wsparcia z unijnej kasy dla polskiego budżetu państwa i dla polskich rolników. Cimoszewicz wyraził przypuszczenie, że większość pozostałych kandydatów podtrzyma do Kopenhagi prośbę o większe rekompensaty budżetowe i o większe kwoty (limity) produkcji mleka. Polska oczekuje pełnego wykorzystania pułapów wydatków budżetowych Unii uzgodnionych w 1999 roku w Berlinie i zgadza się z komisarzem Verheugenem, że ostatnia duńska oferta dla 10 kandydatów jeszcze wciąż o 2 mld euro poniżej tych pułapów. Polska nadal domaga się wyższego poziomu startowego dopłat i zniesienia lub zawieszenia 40% limitu dofinansowania dopłat z unijnych funduszy rozwoju wsi i z kasy unijnej oraz prawa do przesunięcia na dopełnienie wsparcia bezpośredniego rolników więcej funduszy rozwoju wsi niż oferuje Dania (średnio 20% przyznanych Polsce środków na rozwój wsi w latach 2004-2006). Cimoszewicz zaznaczył, że za odpowiednie można uznać podniesienie górnego pułapu "uzupełnionych dopłat" w pierwszych latach do 45, 50 i 55% należnych sum – to wywalczyły w negocjacjach Węgry i Czechy.
Duńczyk Per Stig Moeller ocenił, w poniedziałek po serii sesji negocjacyjnych z 10 kandydatami, polskie żądania: Unia chce Polski, ale jeśli Polska nie chce, muszę to zaakceptować. I dalej ostrzegał: Miałem nadzieję, że Polska zawęziła listę i wybrała swoje priorytety, na przykład mówiąc, że mamy dwie, trzy, cztery rzeczy, które trzeba poprawić. Ale wysuwanie 10 – 20 postulatów może utrudnić Polsce uzyskanie dobrego rezultatu w Kopenhadze. Jeśli walczy się na wszystkich frontach naraz, można przegrać na wszystkich frontach naraz.
Słowa Duńczyka łagodził komisarz UE ds. poszerzenia Guenter Verheugen, który powiedział, że Nikt nie użył takiej groźby (wobec Polski) i nie mam wątpliwości, że polski rząd podejmie niezbędne decyzje, żeby umożliwić zakończenie negocjacji w Kopenhadze. Nie ma powodu do nerwowości.