Nazwę to my mamy już europejską i to nawet bardzo, bardzo... – uśmiecha się Kazimierz Kosmala, sołtys wsi Węgierki. – Ale nie słyszałem, żeby ktoś z naszej wsi był na Węgrzech. Ale jak wejdziemy do tej Unii, to może nasze Węgierki pojadą wreszcie na Węgry... – dodaje kiwając głową.
Prawdziwe Węgierki ze wsi Węgierki na widok aparatu fotograficznego i dyktafonu chowają się w swoich domach. Pani w ogrodzie mówi, że o Unii zdania nie ma. Pod sklepem młode Węgierki uśmiechają się na pytanie o słońce nad Balatonem, ale też nic nie mówią. Nawet policjant, który stoi tu z radarem nie chce mówić, czy Węgierki wpadają mu w oko.
Bo my mamy poważniejsze problemy. Nikt nie wie, czy rolnicy zyskają coś z tego naszego wejścia do Unii Europejskiej – podkreśla sołtys. – Gmina zorganizowała szkolenia, ale to nie załatwi problemu. Ludzie się tym tematem interesują, ale wątpliwości naprawdę jest wiele.
Sołtys wsi Węgierki ma też inne kłopoty na głowie. Mieszkańcy skarżą się, że od czasu otwarcia płatnej autostrady ruch na drodze z Wrześni do Konina wzrósł kilkakrotnie. Ale na to rady nie ma.