Sejm nie zgodził się na odwołanie minister Danuty Huebner. Wniosek w tej sprawie zgłosiła Liga Polskich Rodzin, której zdaniem minister była "niekompetentna i zbyt ustępliwa w negocjacjach z Unią Europejską".
Występujący w imieniu Ligi Polskich Rodzin Roman Giertych zarzucił Danucie Huebner, że mentalnie nie jest zdolna do twardych negocjacji z Unią. Według wnioskodawcy, Danuta Huebner niejednokrotnie zajmowała stanowisko odmienne od rządu w negocjacjach z Unią, a ostatecznym argumentem za jej odwołaniem są rezultaty prac konwentu nad traktatem konstytucyjnym Unii i sprzeciw minister Huebner wobec referendum w Polsce w tej sprawie.
Poseł Ligi Polskich Rodzin zarzucił Danucie Huebner służalczość wobec Unii. - Nie może być pani polskim ministrem do spraw europejskich, być może ministrem europejskim do spraw polskich, ale to już nie nasza sprawa - powiedział Roman Giertych.
Głównym powodem do złożenia wniosku o odwołanie Huebner stała się jednak jej wypowiedź, że „Polska nie chce stosować szantażu na konferencji międzyrządowej”.
Minister, odpierając podczas debaty zarzuty LPR, poinformowała, że odpowiadając na pytanie dziennikarza, czy rząd polski zamierza w Rzymie szantażować stronę unijną, powiedziała, że "słowo szantaż jest nam obce". - Jednocześnie dodałam, że musimy na pewno wytłumaczyć naszym partnerom, że chodzi również o ratyfikację, a nie tylko przyjęcie Traktatu przez konferencję międzyrządową i że jest związek między tym, co konferencja w Rzymie przyjmie, a możliwością ratyfikacji tego Traktatu - powiedziała.
Wniosek Ligi Polskich Rodzin poparły PiS, Samoobrona i PSL, argumentując podobnie choć w mniej ostrej formie. Platforma była przeciwna wetu, gdyż - jak przekonywał jej przedstawiciel Rafał Zagórny - byłoby to osłabieniem polskiej pozycji negocjacyjnej przed konferencją międzyrządową dotyczącą traktatu.
Za minister murem stanęły kluby koalicyjne. Zdaniem ich przedstawicieli, argumenty przeciwników Danuty Huebner są bezzasadne, a Liga Polskich Rodzin chce wykorzystać wniosek do własnych celów.
Minister Huebner bronił także premier Leszek Miller, odrzucając zarzuty opozycji i nazywając wniosek "absurdalnym". - Ten wniosek uderza w jedną z najważniejszych postaci polskiej polityki, panią minister Huebner, którą należy doceniać i nagradzać za kompetencję, pracowitość i energię, za olbrzymi wkład w proces korzystnej dla Polski integracji europejskiej - podkreślił Miller.
Jak zaznaczył, postawa Huebner utwierdza go w przekonaniu, że powierzając jej sprawy europejskie, uczynił "wybór najlepszy z możliwych dla państwowego interesu Rzeczpospolitej". - Nie mogę się oprzeć wrażeniu - powiedział premier - że wniosek, który został zgłoszony, jest także swoistą, nierozumną, w sumie kompromitującą próbą wzięcia odwetu za niedawny wynik referendum. - To, co stało się sukcesem Polaków, autorom wniosku wydaje się ich klęską - ocenił. Podkreślił, że wyniku referendum nie da się podważyć i uczynić go nieważnym.