Reforma wspólnej polityki rolnej Unii Europejskiej zaproponowana pod koniec czerwca w Luksemburgu będzie korzystna dla polskich rolników po akcesji - uważa wiceminister rolnictwa Jerzy Plewa.
Od 2005 roku standardowy system dopłat bezpośrednich UE za sprawą reformy przejdzie do lamusa, dlatego dobrze się stało, że Polska wynegocjowała system uproszczony, który będzie musiał być kontynuowany po przyjęciu nowych członków do Unii. Natomiast reforma będzie wprowadzana stopnio - powiedział podczas wtorkowych obrad sejmowej Komisji Rolnictwa.
Komisja wysłuchała we wtorek 8 lipca informacji o stanowisku Polski w sprawie reformy wspólnej polityki rolnej Unii Europejskiej.
W Polsce dopłaty, rosnące w okresie przejściowym zgodnie z wynikiem negocjacji członkowskich z Kopenhagi, będą proporcjonalne do powierzchni użytków rolnych danego gospodarstwa (system uproszczony). W Unii zaś mają pozostać nadal uzależnione od rodzaju produkcji w danym gospodarstwie (system standardowy).
Polski rząd przywiązywał dużą wagę do reformy rolnej. Już w Traktacie Akcesyjnym pojawiły się propozycje, które były powiązanie z proponowaną nową polityką rolną. Kraje kandydujące miały możliwość wyboru pomiędzy pełnym system dopłat bezpośrednich a uproszczonym. Polska wybrała uproszczony. Zaproponowane kandydatom możliwości oddzielenia dopłat od rodzaju produkcji stało się podstawą reformy wspólnej polityki rolnej - powiedział wiceminister.
Plewa wyjaśnił, że reforma wspólnej polityki rolnej przyjęta w Luksemburgu odnosi się do państw Piętnastki. Ale, jak twierdzi Plewa, będzie ona miała istotny wpływ na funkcjonowanie polskiego rolnictwa po akcesji.
Podkreślił, że reforma prowadzi do uproszczenia polityki rolnej. Uproszczenia dla rolników i agencji płatniczych, ale pod warunkiem że to uproszczenie będzie miało 100-procentowy zakres. Jeśli jakiś kraj zdecyduje się na to, że będzie utrzymywał wsparcie w 75 proc. przeliczone na 1 ha oraz 25 proc. wsparcia powiąże z produkcją, to nawet dla tych 25 proc. będzie musiał utrzymywać pełny system IACS i tak naprawdę to uproszczenie byłoby wątpliwe, bo wymagałoby utrzymywania dwóch systemów, uproszczonego i standardowego - wyjaśnił.
O ile na początku tylko Polska i Cypr były zainteresowane systemem uproszczonym, to obecnie większość państw kandydujących nad tym się zastanawia. W trudnej sytuacji znalazły się kraje, które w pełni wdrożyły system standardowy i muszą go teraz modyfikować.
Zdaniem Plewy pomysłodawcy unijnej reformy rolnej chcieli, aby rolnicy nie kierowali swojej produkcji tylko do tych sektorów, w których są dopłaty. Dzięki reformie rolnicy chętniej będą analizować sytuację popytowo-podażową na rynku, a nie tylko możliwości uzyskania dopłat - powiedział. Środowiska rolnicze wielokrotnie zastanawiały się, dlaczego Unia chce reformować politykę rolną, skoro niedawno była przeprowadzona reforma w ramach Agendy 2000. Plewa wyjaśnił, że początkowo w latach 2002-2003 miał być przeprowadzony tylko przegląd wspólnej polityki rolnej. Komisarz (UE ds. rolnictwa Franz - PAP) Fischler takiego przeglądu dokonał i po raz pierwszy wyniki zostały przedstawione w czerwcu 2001 roku. Okazało się wówczas, że to już nie jest tylko przegląd, ale propozycje daleko idących zmian - powiedział Plewa.
Zdaniem wiceministra, powodów reformy polityki rolnej było kilka. Najważniejszy - ten, który spowodował, że ostatecznie uzyskano rozwiązanie kompromisowe - to negocjacje ze Światową Organizacją Handlu. We wrześniu odbędzie się sesja ministerialna WTO i jeśli to spotkanie nie zakończyłoby się sukcesem, a przynajmniej kompromisem, to - zdaniem Plewy - istnieje zagrożenie dla stabilnego handlu światowego artykułami rolno-spożywczymi.
USA, Brazylia, Australia dążą do tego, aby zmienić formy wsparcia rolnictwa. Chodzi im o wyeliminowanie subsydiów eksportowych. Ich zdaniem jeśli rolnictwo musi już być wspierane, to nie może zakłócać handlu międzynarodowego. Stąd nieprzypadkowo w centrum reformy wspólnej polityki rolnej leży próba uniezależnienia wsparcia dla rolnictwa od wielkości produkcji - wyjaśnił wiceminister.
W ostatnich latach miała miejsce fala krytyki unijnej polityki rolnej, m.in. po wybuchu BSE, pryszczycy czy afery dioksynowej. Te problemy wiązano z wysokim poziomem intensywności produkcji rolnej. Dlatego - zdaniem Plewy - Unia szukała takiego wsparcia rolnictwa, dzięki któremu będzie opłacało się produkować, a jednocześnie ta produkcja nie będzie obciążeniem dla środowisko naturalnego.