Mające nastąpić zniesienie embarga na eksport polskiego mięsa do Rosji to dobra wiadomość, zwłaszcza dla polskich hodowców i przetwórców. Dwa lata się o to staraliśmy. Nowy rząd załatwił sprawę trudną i ważną. Załatwił ją w ramach relacji dwustronnych z Rosją, nie fatygując do tego Unii Europejskiej.
Chwała za ten sukces, ale postawić trzeba pytanie, czy nie będzie on nas kosztował zbyt wiele, znacznie więcej niż jest wart? Obawiam się, że zwycięstwo rządu PO-PSL w sprawie embarga może przynieść więcej politycznych strat niż gospodarczych zysków.
Pyrrus, król Epiru, zmagał się w III wieku przed Chrystusem z Rzymianami i odniósł nad nimi zwycięstwa w bitwach pod Herakleą i Asculum, okupione jednak wielkimi stratami. Od tego czasu zwycięstwa dające więcej strat ni z korzyści nazywa się „pyrrusowymi”. Obawiam się, że pyrrusowe jest też zwycięstwo rządu w sprawie rosyjskiego embarga.
Polska dyplomacja, a także my posłowie polscy w Parlamencie Europejskim długo walczyliśmy o to, żeby problem rosyjskiego embarga stał się sprawą nie tylko polska, ale i europejską. Najpierw była w tej sprawie obojętność i wzruszanie ramion, potem jednak zaczęło do unijnych polityków docierać, że rosyjskie szykany wymierzone w Polskę stanowią też policzek wymierzony całej Unii. Aż wreszcie Unia stanęła twardo po stronie Polski, co się wyrażało miedzy innymi blokadą porozumienia handlowego UE-Rosja. Unia nie dość chętnie, z oporami, ale jednak stanęła za nami murem.
Ktoś powie – i co z tego, skoro Unia nic nam nie załatwiła, a nowy rząd załatwił to bezpośrednio z Rosjanami. To prawda, ale nie cała. W tej jednej sprawie opłacało się załatwić sprawę bezpośrednio z Rosjanami. Ale czy tak będzie zawsze? Czy zawsze Polska będzie w stanie radzić sobie sama, bez solidarnej pomocy innych państw Unii? Czy będziemy w stanie sami radzić sobie z problemami gospodarczymi, sprawianymi nie tylko przez Rosję, ale na przykład Chiny czy inne kraje spoza UE? Obawiam się, że nie. Zdarzy się na przykład jakaś blokada gospodarcza w sprawie o znacznie większym wymiarze niż obecne embargo, będziemy się domagać unijnej solidarności i wtedy usłyszymy – radźcie sobie sami! Poradziliście sobie z mięsem, z innymi sprawami też sami sobie poradzicie. To będzie sytuacja bardzo zła. To przecież solidarność i wspólna obrona interesów gospodarczych jest jednym z głównych atutów naszego członkostwa w Unii. Na własne życzenie ten atut wytrącamy sobie z ręki.
Zwracam uwagę, że Rosjanie, wcześniej oporni jak skała, w ostatnich tygodniach wręcz wyrywali się do załatwienia sprawy embarga w dwustronnych relacjach z Polską. Rzecz niesłychana – sam prezydent Putin zasugerował wizytę polskiego ministra rolnictwa w Moskwie. Nie jestem człowiekiem podejrzliwym, ale ta ugodowość wydaje mi się podejrzana. Tu chodziło o coś więcej niż o mięso.
Nie chciałbym być źle zrozumiany, jako człowiek niechętny poprawie stosunków posko-rosyjskich. Wręcz przeciwnie, uważam ze powinniśmy dążyć do ułożenia normalnych stosunków z Rosją, na bazie łączących nas związków sąsiedzkich, gospodarczych i kulturowych. Nie możemy jednak w żadnym razie wpisywać się w scenariusz rosyjskiej polityki zmierzającej do osłabiania naszych europejskich relacji i izolowania Polski w Unii Europejskiej. To się niestety stało i mogą być tego złe następstwa w przyszłości.
W wielu sprawach trzeba czasem wybierać – korzyści doraźne czy długofalowe. W polityce zagranicznej trzeba zawsze patrzeć na interes Polski w długiej perspektywie. Rząd PO-PSL wybrał efekt doraźny nad długofalowy i to jest błąd. Dopiero się okaże, jak poważny.
6837250
1