Prawie półtora roku w Parlamencie Europejskim trwały prace nad ostatecznym kształtem przepisów o znakowaniu żywności. W końcu osiągnięto kompromis i na wczorajszym głosowaniu przyjęto projekt niemieckiej deputowanej. Co to oznacza dla konsumentów?
Łatwiej będzie wybierać odpowiednie produkty, etykiety będą uproszczone i ujednolicone, a co najważniejsze nie mogą wprowadzać klientów w błąd.
Jak Unia długa i szeroka zmienią się etykiety na wszystkich produktach żywnościowych. Producenci, którzy do tej pory nie zamieszczali informacji o kaloryczności produktów, zawartości tłuszczu, cukru i soli będą musieli to zmienić. Energetyczność będzie podawana na 100 gramów lub mililitrów produktu.
Renate Sommer - Komisja Środowiska Parlamentu Europejskiego: zdecydowaliśmy, że dane o kaloryczności muszą być na froncie opakowania. W ten sposób konsumenci będą mogli bez trudu porównywać produkty. Wartość energetyczna to dla nich najważniejsza informacja.
Zrezygnowano za to z oznakowania kolorami. Według europarlamentarzystów tak zwane „światła uliczne” są dla klientów mylące.
Renate Sommer - Komisja Środowiska Parlamentu Europejskiego: pomysł kodowania kolorami okazał się chybiony. Ponieważ nie spełnił swoich oczekiwań nie wzięliśmy go pod uwagę w wprowadzanych przepisach.
A co z krajem pochodzenia żywności? Deputowani chcą, by takie informacje znalazły się na etykietach mięsa czerwonego, drobiu, produktów mleczarskich oraz świeżych warzyw i owoców.