W Grecji coraz goręcej i to nie za sprawą temperatur, a blokad największych, krajowych dróg jakie urządzili farmerzy. To kolejna, tym razem bardziej zdecydowana, akcja rolników, którzy żądają zwiększenia dopłat do produkcji.
Korki na autostradach, zablokowane przejścia graniczne, to obraz protestów greckich rolników. Z każdą godziną przybywa traktorów, które skutecznie uniemożliwiają transport wszelkich towarów.
Rząd na razie bezsilnie rozkłada ręce i apeluje o zaniechanie wszelkich podróży po kraju. Blokady mogą potrwać kilkanaście dni, jeśli wcześniej władze nie dogadają się z farmerami. A na to na razie się nie zanosi, bo producenci mówią swoje, a rząd swoje.
Petrus Boutas - przedstawiciel rolników: to początek nowej wojny, nowego starcia z rządem, który prowadzi agresywną wojnę z małymi gospodarstwami. Najpierw wprowadza płatności do powierzchni a nie do produkcji, a później wprowadza zasady unijnej polityki, które zmniejszają nam dochody i rujnują grecka wieś.
Nigirita Sevres - minister rolnictwa: nie możemy wprowadzić minimalnych cen gwarantowanych na takie produkty jak zboża, bawełna czy winogrona. Jedyne co możemy to próbować powołać organizacje, które będą wspierały rodzimych farmerów. Mam nadzieję, że dogadamy się z rolnikami.
Ale kryzys zwiększył ich rolników. Teraz prócz gwarantowanych cen i zwiększenia dopłat żądają także zamrożenia bankowych długów zaciągniętych na potrzeby gospodarstw.