Zagraniczne pomidory, które teraz możemy dostać w łódzkich hipermarketach są niezdrowe - apelują fachowcy. Nie mają smaku i zapachu, są nienaturalnie twarde, często psują się i pleśnieją - pisze Express Ilustrowany.
Żeby się dobrze przechowywały i wytrzymały długą podróż mają wszczepiany gen twardości. Poza tym ich dojrzewanie jest stymulowane etylenem. W taki sam sposób pobudza się do dojrzewania również banany" - ostrzega profesor Józef Robak, specjalista ds. warzyw z Instytutu Sadownictwa i Kwiaciarstwa w Skierniewicach.
"Do tego dochodzi stosowanie oprysków. W efekcie hipermarketowe pomidory są tak twarde jak piłeczki pingpongowe i nie mają nic wspólnego z popularnymi ostatnio uprawami ekologicznymi" - mówi Rybak. "Zdrowe pomidory powinny być nawożone gnojówką, a za granicą nikt jej nie stosuje" - dodaje Anna Pawłowska-Jarosik, ogrodniczka, instruktorka Polskiego Związku Działkowców. "Tam używa się zasilania metodą kropelkową. W szklarniach zainstalowana jest aparatura, z której rurkami spływa powoli środek chemiczny. W efekcie pomidory są nafaszerowane chemią" - ostrzega.
Jak podaje dziennik, dr Janusz Morawski z łódzkiego pogotowia podkreśla, że co prawda pomidorami nie możemy się zatruć, ale... "W przypadku sporadycznej konsumpcji nic nam nie grodzi, dopiero długotrwałe spożycie w dużych ilościach może spowodować zmiany w metabolizmie" - wyjaśnia.
"Czy zatem zrezygnować z jedzenia pomidorów?" - zastanawia się "Express Ilustrowany". "Najlepiej kupować warzywa polskie, z pewnych źródeł" - radzi profesor Robak. "Problem jednak w tym, że te nasze ciężko dostać, gdyż rolnikom nie opłaca się ich uprawiać. Jeśli już są, to droższe i klienci wybierają tańsze, hipermarketowe" - podkreśla gazeta.