Wczoraj, tuż przed rozpoczęciem szczytu w Kopenhadze, premier Danii Anders Fogh Rasmussen odniósł się do ostatniej wypowiedzi rzecznika polskiego rządu. Wyraził nadzieję, że są to słowa, które świadczą o tym że Polska jest teraz gotowa zaakceptować kompromisowe pakiety. Rasmussen zaznaczył, że nie ma już więcej pola manewru w rokowaniach, ale przyznał, że ich zakończenie będą musiały poprzedzić w piątek dwustronne negocjacje z Millerem.
Premier Danii zaprzeczył pogłoskom, że zaproponowano Polsce nową koncesję w postaci wyższego pułapu dopłat bezpośrednich dla rolników. Potwierdził natomiast, że wszyscy kandydaci będą mogli sami uzupełnić dopłaty z własnych budżetów państwa do poziomu 45, 50 i 55% należnych dopłat w trzech pierwszych latach członkostwa.
Okazało się, że nastąpiła pewna pomyłka w interpretacji stanowiska Unii. Tober powiadomił w środę wieczorem, o niezwykle korzystnych dla Polski propozycjach Wspólnoty: podwyższenie górnego pułapu dopłat bezpośrednich do średniej wysokości 50% w latach 2004-2006 i zapewnienie, że polski rynek rolny będzie mógł być chroniony klauzulą ochronną. Tymczasem dyplomaci unijni tłumaczą, że chodziło o duńską propozycję sprzed tygodnia, która nie obciąży budżetu unijnego. Właściwe dopłaty pozostaną na poziomie 25, 30 i 35% należnych sum w latach 2004, 2005 i 2006. Będzie je można uzupełnić jedną piątą przyznanych Polsce funduszy rozwoju wsi, czyli niecałe 40% – resztę trzeba będzie dopłacić z własnego budżetu. Początkowo Dania chciała ograniczyć poziom łącznego wsparcia dla rolników w pierwszych trzech latach członkostwa właśnie do 40 proc. należnych dopłat rocznie, ale w końcu przystała na 45, 50, 55%. Polscy dyplomaci przekonują, że jednak jest to dla nas sukces. Przecież Dania najpierw zgodziła się na wyższe pułapy tylko dla Czech, Węgier i Słowenii, a dopiero wobec nalegań Warszawy rozciągnęła tę korzyść na Polskę, Słowację i kraje bałtyckie.
Jeśli chodzi o klauzulę ochronną, która według Tobera dopiero teraz okazała się zdolna chronić polski rynek rolny, figurowała ona w poprzednich traktatach o przyjęciu nowych członków. Rząd polski przekonuje jednak, że do tej pory nie było pewne, czy da się te klauzulę zastosować do limitowania importu poszczególnych towarów rolnych do Polski; gwarancją w tej sprawie może okazać się postulowana przez Polskę specjalna deklaracja Komisji Europejskiej.
Wypowiedź rzecznika polskiego rządu wywołała niepokój wśród kandydatów: czyżby nowa oferta dla Polski? Rasmussen, obawiając się, że tego typu insynuacje sprowokują żądania innych kandydatów, protesty innych państw Unii i w rezultacie fiasko szczytu, zdementował tę informację.