Polska sprzeciwia się przepisom projektu unijnej dyrektywy, według której kraje członkowskie będą zobowiązane do ograniczania zużycia energii elektrycznej o 1 proc. rocznie. Dyrektywa jest jednym z elementów polityki wspólnotowej, która ma ograniczyć, sięgające 50 proc., uzależnienie UE od importu surowców i paliw energetycznych.
– Wypełnienie przepisu o 1-proc. ograniczeniu zużycia energii jest dla Polski trudne do przyjęcia. Biorąc pod uwagę nasze opóźnienie w rozwoju gospodarczym w stosunku do wielu krajów UE, zakładamy, że wzrost gospodarczy będzie się dla nas wiązał ze wzrostem zużycia energii – mówił Zbigniew Kamieński z Ministerstwa Gospodarki i Pracy podczas międzynarodowej konferencji za temat efektywności energetycznej, zorganizowanej przez Krajową Agencję Poszanowania Energii.
Chodzi o projekt dyrektywy w sprawie efektywności końcowego użytkowania energii oraz usług energetycznych, która w obecnym kształcie zawiera indykatywne przepisy narzucające poszczególnym krajom zmniejszenie zużycia energii elektrycznej.
Dyrektywa, która ma obowiązywać pod koniec przyszłego roku, jest jednym z dokumentów regulujących politykę energetyczną UE. Celem wspólnotowej strategii jest kontrola popytu na paliwa i energię poprzez utworzenie wspólnego rynku energii elektrycznej i gazu, wprowadzenie podatków energetycznych, wdrażanie programów oszczędności energii i nowych technologii. Wynika z wysokiego, sięgającego ok. 50 proc., uzależnienia UE od importu surowców i paliw energetycznych. Ocenia się, że po 2020 roku aż 70 proc. nośników energii będzie pochodzić z importu, jeśli nie zostaną podjęte odpowiednie działania.